niedziela, 6 stycznia 2013

Chapter 4 - Ognista Whisky - End of the War


Jeśli kogoś interesuje informowanie o nowych rozdziałach to podawajcie e-mail lub gg w komentarzach  : ) Lubię ten rozdział. Jest taki niespodziewany. Ale kolejny też niczego sobie!



Rozdział 4 – Ognista Whisky

- Dzień dobry – krzyknęła wychodząc z kominka w Norze. Nikt jej nie odpowiedział – halo! – zaczęła rozglądać się po pokoju. W końcu po schodach zaczął schodzić Ron.

- Cześć – mruknął pod nosem jakby się wstydząc.

- Ron proszę, dlaczego się nie przyjaźnimy? Od kiedy nie ma z nami Harry’ego zostaliśmy sami. Powinniśmy móc na siebie liczyć – spoglądając mu w oczy, z wymalowanym na twarzy zmęczeniem.

- Nie wiem, jakoś trudno mi się z tobą przyjaźnić. Po tym wszystkim. Ale są święta więc powinniśmy być mili. Co słychać, Snape nadal jest nieprzyjemny? – zapytał zupełnie zmieniając temat.

- Prawdę mówiąc to od dwóch tygodni go nie widziałam. Jakby mnie unikał. Na posiłki przychodzi albo wcześniej albo później. To trochę dzwine ale jest spokojnie, chociaż tyle. Nie kosztuje mnie to tyle nerwów. A uczenie dzieci sprawa mi przyjemność, tylko ślizgoni trochę mnie irytują ale daje sobie z nimi radę – uśmiechnęła się do niego i usiadła przy stole.

- Będziesz zła że dopiero teraz ci o tym mówię, ale Ginny przyjechała – chrząknął – tyle że z Malfoyem – dodał po chwili. Nie za bardzo podobał mu się pomysł z tym ich ślubem, ale jeśli jego siostra miała być szczęśliwa.

- Ginny tu jest?! Gdzie? – była zła tylko dlatego że jej nic nie powiedział, a Dracon już jej nie przeszkadzał. Pracowali ze sobą, dlatego przywykła do jego obecności.

-        Są na spacerze. Ginny jest ostatnio chorowita i musi odpoczywać – wytłumaczył Ron. Gdy tylko skończył do kuchni weszła jego siostra z młodym Malfoyem.

-        Ginny! - krzyknęła Hermiona widząc ją drugi raz od wakacji.

-        Dobrze cię widzieć – szeroko uśmiechnięta rudowłosa dziewczyna przytuliła przyjaciółkę.

-        Musimy tyle nadrobić! - powiedziała Granger, wpuszczając dziewczynę z objęć.

-        Zostajesz po świętach? - zapytała Weasley, uśmiechając się do Dracona.

-        Szczerze mówiąc miałam pewne plany co do świąt. Jednak nie zależą one ode mnie. Ale gdy nie wypalą chętnie spędzę z wami święta – uśmiechnęła się tajemniczo.

-        Opowiesz mi później – mrugnęła porozumiewawczo Ginewra.

-        A gdzie, gdzie jest George? - zadając to pytanie nieco się zarumieniła.

-        Wyprowadził się – mruknął Ron. Poczuła jakby kubeł wody na głowie. Tęskniła za nim i chętnie by zamieniła z nim kilka słów. Było jej przykro że nie poinformował jej o tym.



*



Była wigilia. Śnieg przestał padać ale wszystko już dawno było nim pokryte. W całym Hogwarcie było mnóstwo choinek i ozdób Bożonarodzeniowych.  Wieczór był chłodny, zwłaszcza w lochach. Hermiona w swojej komnacie szykowała się do wyjścia. Chwyciła Ognistą Whisky i ruszyła korytarzem do lochów.

Gdy stała już pod drzwiami komnat Severusa Snape'a, chwilę pomyślała to co ma zamiar zrobić po czym zapukała.

-        Wejść – burknął mężczyzna, leniwie wstając z fotela. I wtedy zobaczył ją w drzwiach. Miał ochotę zapaść się pod ziemię.

-        Tak sądziłam, że spędzasz wigilię sam – powiedziała robiąc kilka kroków do przodu.

-        Nic ci do tego – syknął jadowicie.

-        Przyniosłam prezent – powiedziała podnosząc butelkę . Przyjrzał się jej i butelce po czym postanowił dać za wygraną.

-        Jeśli myślisz że będę milszy tylko dlatego że przyniosłaś ognistą w wigilię to się mylisz – w jego głosie można było wyczuć coraz mniej jadu.

-        A jeśli spędzę z tobą wigilię? - zapytała stawiając whisky na stole. Zdjęła swój płaszcz i powiesiła go na niewielkim wieszaku.

-        Nie przeginaj Granger – mruknął zasiadając w swoim fotelu.

-        A jeśli ci powiem, że mam zamiar cię upić byś wreszcie powiedział dlaczego mnie unikasz? - uniosła brew, a na jego twarzy malowało się rozbawienie.

-        Przynajmniej raz nie kłamiesz. Jednak mogę ci to powiedzieć bez rytuału, jeśli wyjdziesz zaraz po tym – odparł z kpiącym uśmiechem. 

-        Nie wyjdę – stanęła teraz jeszcze bliżej fotela – aż nie przestanę żałować że tu przyszłam – syknęła tym razem, naśladując go.

Severus wyjął z barku dwie szklaki i podał jej jedną. Chwycił butelkę i zwinnym ruchem otworzył ją. Nadal jej trochę i sobie też. Uniósł w górę szklankę, po czym zatopił usta w trunku.



*



-        Granger obudź się wreszcie – wymruczał potrząsając nią. Gdy ujrzała jego twarz rozbudziła się i zaczęła się nerwowo rozglądać. Siedziała na fotelu, w ubraniu ale nic nie pamiętała z poprzedniego wieczora.

-        Możesz mi w końcu powiedzieć dlaczego mnie unikałeś ? - zapytała jakby nigdy nic. Jakby znajdowali się w punkcie wyjścia. Snape chwycił ją za ramiona wcisnął w dłonie płaszcz. Wystawił ją za drzwi.

-        Nigdy więcej nie waż się tu przychodzić! - krzyknął i zatrzasnął z impetem drzwi.



Był ranek. To było pewne. Wróciła do swojej komnaty. Zmieniła szaty, wzięła prezenty i stanęła w kominku. „Nora” zabrzmiało i znalazła się w kuchni.

-        Co robiłaś w gabinecie mojego ojca chrzestnego? - zapytał zdziwiony Malfoy. Nikogo innego nie było w okolicy. Na szczęście.

-        Skąd...? - zająknęła się.

-        Molly kazała mi zaprosić go na dzisiejszy obiad. Otworzył śmiejąc się z wszystkiego. Gdy zajrzałem głębiej, siedziałaś na fotelu z butelką, śmiejącą się tak samo jak on. Rozumiem że nic nie pamiętasz? - był trochę rozbawiony.

-        Do niczego nie doszło! - krzyknęła jakby przestraszona i starała się być spokojna, opanowywała się.

-        Tak. Dziś rano byłem tam ponownie na wypadek gdyby nie pamiętał. Był niesamowicie wkurwiony. Co mu zrobiłaś? Albo raczej czego nie zrobiłaś? - zapytał błyskawicznie – Granger, ty krwawisz! - powiedział wskazując na jej usta. Złapała się za nie i uciekła do łazienki. Gdy oglądała wargi w lustrze, nie mogła złapać oddechu. Dobrze znała powód dla którego jej usta były opuchnięte i krwawiły. Całowali się. To było pewne. Tylko dlaczego akurat tego nie pamiętała? Chciała to pamiętać. Chciała przypominać to sobie za każdym razem gdy go widziała. Wróciła do kuchni, gdzie obok Dracona siedział Ron i Ginny.

-        Draco, proszę.. - zaczęła ale nie musiała kończyć, bo on pokiwał twierdząco głową.

-        Draco, co? - zapytała zaciekawiona Ginny.

-        Pytałam go wcześniej czy pomoże mi przy sprawdzaniu wypracowań. Chciałam się upewnić, czy to nadal aktualne – wymyśliła niezłą historyjkę na poczekaniu.

-        Rozumiem – powiedziała wesoło rudowłosa i chwyciła rękę blondyna.

Obiad stał gotowy na stole. Molly krzątała się w kuchni. Lokatorzy powoli zajmowali miejsca. Czy to zrządzenie losu, że miejsce obok Hermiony było zajęte dla Snape'a? Gdy wszyscy już siedzieli przy stole, zjawił się Mistrz Eliksirów. Rzucił Hermionie mordercze spojrzenie i zajął miejsce obok niej.

-        Witaj Molly, Arturze – skinął do państwa Weasley.

-        Dobrze cię widzieć, Severusie – powiedział Artur uśmiechając się do niego.

-        O tak. Dobrze cię widzieć Severusie – syknęła Hermiona, udając uśmiech. Miała wielkie, czerwone wypieki i udawała maślane oczy.

-        Widzę że masz powodzenie – zachichotał Malfoy szczerząc się do ojca chrzestnego.

-        Już wszystkim rozpowiedziałeś o naszej nocy Severusie? - powiedziała Hermiona starając się połączyć gniew z troską – tyle razy ci mówiłam, że nasze sprawy zostają w twoim łóżku – prawie umarła ze śmiechu, mówiąc to. Chciała się odegrać za to jak ją wywalił, bez żadnego wytłumaczenia. Gdinny i Ron zrobili wielkie oczy, a Draco zaczął się zwijać ze śmiechu.

-        Masz rację, wybacz – posłał jej mordercze spojrzenie. Chciał zachować resztkę honoru.

Gdy obiad się skończył, wszyscy wstali od stołu. Snape chwycił ją za łokieć i nerwowo stanął w kominku.

-        Komnaty Mistrza Eliksirów, Hogwart – mruknął i stali oboje już w jego pokojach.

-        Po co mnie tu zabrałeś? - warknęła trochę rozbawiona. Dobrze wiedziała o co chodzi.

-        Co ty sobie wyobrażasz? - krzyknął z determinacją wpatrując się w jej jeszcze bardziej rozbawioną twarz- myśli że ci wolno mnie tak ośmieszać? Pożałujesz tego, gorzko pożałujesz! - syknął. Był cały czerwony, trząsł się ze złości. W jego oczach płonęły ogniki.

-        Jeszcze zobaczymy – prychnęła uśmiechając się szyderczo – oj zobaczymy – uniósł brew, jakby czekając na dalszą część. Podszedł do niej, zbliżał się powoli.

-        Co ty sobie wyobrażałaś idiotko? - mruknął do jej ucha, stojąc tak blisko jak się da. Cofnęła się jeszcze o krok, ale poczuła ścianę na plecach. Cholera. Nie miała dokąd uciec. Zaczęła się nerwowo rozglądać po pokoju, szukając ratunku. Wodził nosem po jej policzku, a gdy ich usta prawie się stykały, gdy przestała się bać i chciała go pocałować, on zaśmiał się szyderczo – głupia idiotko. Myślałaś że do czegoś dojdzie? - prychnął i dosunął się. Na twarzy dziewczyny czerwieniły się policzki. Poczuła się oszukana i było jej przykro – nie ruszyłbym takiej szlamy – dodał jeszcze, ale ona pobiegła do kominka.

-        Nora – krzyknęła i zniknęła w płomieniach. Miał rację, była jego. Nie potrafiła się od niego uwolnić. Chciała by ją pocałował, chciała czuć się bezpieczna w jego ramionach. Gdy tylko łapała się na tym, że w ten sposób o nim myśli, karciła się.

-        Co się stało?- rudowłosa była trochę blada ze zdziwienia. Usiadły na łóżku.

-        On mnie gnębi. Najpierw udowodnił mi że to przeze mnie Harry nie żyje

-        Wiesz że to nie prawda – przerwała jej Ginny.

-        No nie wiem..., potem, potem tłumaczył mi że to przeze mnie żyje i że wcale tego nie chciał. Potem mnie unikał. Byłam u niego w wigilię i według wszystkich dowodów się całowaliśmy. Rano wywalił mnie za drzwi. Odegrałam się na nim przy obiedzie. Po drodze jeszcze usłyszałam, że nie mogę spotykać się z Georgem, bo jestem jego, a dzisiaj – spuściła głowę w dół – dzisiaj prawie mnie pocałował. Wyzwał mnie od szlam i uciekłam. Ale poczułam, że faktycznie należę do niego. Że nigdy się nie uwolnię.

3 komentarze:

  1. Więcej, dłużej, szybciej *.* Pragnę następnego rozdziału. Weszłam przypadkiem i zostałam ;) Daj następny rozdział! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się. Przeczytałam ciągiem całość i czekam na kolejny rozdział! Buziaki - Always

    OdpowiedzUsuń
  3. O MÓJ BOŻE!
    ŚWIETNE .
    , PO PROSTU PIĘKNE !
    JA CHCE JESZCZE . <3

    OdpowiedzUsuń