Uwielbiam
sama ten rozdział. Nie wiem dlaczego ale udał mi się jako chyba
jeden z nielicznych. Jestem z niego w pełni zadowolona! Liczę że
Wy też będziecie! :)
P.S.
Piszę dramat na konkurs i potrzebuje kilku opinii, kto chętny
proszę o komentarz z kontaktem!
Emcia jako beta. I tak nie lubie Cie za to że się ze mnie śmiejesz :c
Rozdział
18 - Bal jesienny
Severus
jak na upartego nietoperza przystało, z nadal złamana ręką nie
miał zamiaru iść na bal. Ale Minerwa nie dała mu wyboru.
Polecenie służbowe, jakie otrzymał to przebywanie w Wielkiej Sali
w godzinach od 17 do północy, w grę wchodzą tańce i dobra
zabawa.
I
co miał biedny zrobić? Wcale nie chciał tam iść. Co więcej,
nawet jeśli musiał to nie miał zamiaru ubierać się inaczej niż
zwykle. Nie dość, że ciągle namawiała go na to McGonagall to
jeszcze teraz doszła do tego Hermiona, która przeżywała z
oburzeniem fakt, że ma zamiar iść na ten bal jedynie w todze i
szatach, które nosi codziennie.
-
Bardzo
cię proszę. Nie zachowuj się jak małe dziecko. Załóż szatę
wyjściową, która wisi w twojej szafie od wieków i nigdy nie była
ruszana. Kiedyś będziesz musiał to zrobić.
- mówiła błagalnym, ale stanowczym głosem Granger. Nie miała już
siły do mężczyzny. Był tak uparty i opierał się wszystkim
argumentom.
-
Kiedyś może owszem, ale to nie ten wieczór. Daj mi spokój. Nie
dam się przekonać
- zbył ją, przekładając następną stronę Proroka Codziennego.
Hermiona otworzyła usta, aby coś na to odpowiedzieć, ale
przebiegły Snape ja uprzedził
-
Możesz
się do mnie nie odzywać. Nie licz na to. Nie założę tego.
- prychnął i wrócił do lektury. Zupełnie jak dziecko, westchnęła
dziewczyna i wyjęła z szafy swoja kremowo-różową sukienkę,
którą miała na ślubie Cho i George’a. Przebrała się i wyszła
z komnat z trzaskiem drzwi. Udała się na korytarz, na którym była
umówiona z Ginny. Po krótkiej chwili oczekiwania ujrzała
przyjaciółkę w czarnej, zwiewnej i długiej sukni. Nigdy wcześniej
nie widziała Weasley w tak kobiecym wydaniu, ale trzeba było
przyznać, była piękna.
-
Wyglądasz
ślicznie! –
Zachwycona Granger uśmiechnęła się wesoło.
-
Ty
też. Gdzie twoja zguba?
- zapytała, rozglądając się dookoła.
-
A
jak myślisz? Uparty osioł siedzi w lochach, czyta Proroka i nie
zamierza się przebierać , ani tym bardziej przychodzić wcześniej
niż należy.
- wyjąkała przewracając oczami.
-
Dobrze,
że Draco lubi się przebierać w niecodzienne stroje. Chociaż
stroi się tam na górze dłużej niż ja.
- zachichotała ruda. Obie weszły do sali.
Pod
sufitem lewitowały liście w jesiennych kolorach, a czasem całe
gałązki. Stoły przystrojone były polnymi kwiatami. Całość
świetnie oddawała jesień.
-
McGonagall maczała w tym palce.
- szepnęła Ginewra z podziwem. Pomieszczenie robiło spore
wrażenie. Obie były przekonane, że zaczaruje uczniów i sprawi, że
będą się lepiej bawili.
-
Masz
racje.
- odpowiedziała Hermiona, gdy stały jus na środku sali. Zostało
kilka minut do rozpoczęcia balu. Do środka wtargnęła Minerwa, a
zaraz za nią kroczył Draco z dumnie podniesioną głową. Ujrzawszy
Granger nieco się speszył, ale wiedział, że nie będzie robić
problemów, ani nie wywoła kłótni. Była na to zbyt rozważna.
-
Granger.
- zmierzył ją wzrokiem i uśmiechnął się półgębkiem.
-
Malfoy.
- ukłoniła się i uśmiechnęła ciepło. Wiedziała, że chłopak
sam ostatnio nie wiedział co robi, ale była mu wdzięczna za
ściągniecie Ginny do Hogwartu.
-
Przestańcie! Bo zaczynam czuć się niezręcznie!
- warknęła do nich ruda. Jej wrażenie było dobre, bo miedzy
blondynem, a jej przyjaciółka wytworzyło się dziwne napięcie.
Hermiona
odpuściła i zostawiła ich samych. Podeszła do Dyrektorki.
-
Wspaniała
sala! Przeszła pani sama siebie.
- powiedziała z zachwytem i podziwem do starszej kobiety.
-
To
nie moja zasługa.
- powiedziała z uśmiechem Minerwa.
-
Jeśli nie pani, to czyja?
- dziewczyna otworzyła szeroko usta i zdumiona rozglądała się po
sali.
-
Dracon.
- wymamrotała zadowolona z siebie i odeszła w poszukiwaniu Filcha.
Hermiona odruchowo podeszła do pary, która właśnie dyskutowała
na jakiś temat.
-
Wspaniale!
Jesteś geniuszem!
- powiedziała głośno i wyraźnie. Dostała w odpowiedzi czarujący
uśmiech.
-
Twój nietoperz też trochę maczał w tym palce.
- wyszczerzył się i powrócił do dyskusji. Nauczycielka zaklęć
planowała wyjść z sali i pochwalić Severusa ale zablokował ją
tłum młodych ludzi, bardzo eleganckich, wygłodniałych zabawy. Nie
dała rady się przez nich przebić. Cofnęła się do stołu
nauczycieli, który nadal stał tam, gdzie zawsze, jednak był
przystrojony dekoracjami, świecami i inną niż zwykle zastawą. Zza
swoich pleców usłyszała szmery, kroki, a po chwili poczuła na
szyi ciepłe usta. Odwróciła się i zobaczyła Snape'a. Tak jak się
spodziewała- nie założył wyjściowych szat, ale sam fakt, że nie
złamał polecenia służbowego ją cieszył. Spojrzała w jego
czarne, płonące oczy. Mężczyzna przeniósł usta na jej i
zachłannie je całował.
-
Nie
wiem
jak to zrobiłeś ale sala prezentuje się wspaniale.
- wymruczała i odepchnęła go lekko od siebie. Dobrze wiedziała,
że oboje mogą się łatwo nakręcić, a mieli spędzić tam razem z
uczniami jeszcze kilka godzin. Uśmiechnęła się do niego ciepło i
przepraszająco, ale otrzymała tylko lodowate spojrzenie, szelest
szat i czarna postać udała się na skrawek parkietu, aby pilnować
uczniów. Jak zawsze, uparty osioł - pomyślała i uśmiechnęła
się do siebie.
Muzyka
grała, rozpoczynał się spokojny utwór. Większość uczniów zza
stolików przeniosła się na parkiet, przełamując pierwsze
nieśmiałości. Do Hermiony podszedł szóstoklasista. Ukłonił się
w pas.
-
Czy
uczyni mi pani ten zaszczyt i pozwoli zaprosić się do tańca?
- spytał młodzieniec, uśmiechając się czarująco. Granger nie
kryła zaskoczenia, ale widząc stres w oczach chłopaka pokiwała
twierdząco głową i podała mu rękę. Nie zwracała uwagi na
gryzącego nerwowo wargi i przestępującego z nogi na nogę
Severusa, który stał w kącie i wszystkiemu się przyglądał.
Chłopak
położył ostrożnie dłoń w jej pasie, a druga splótł ich
dłonie. Uśmiechnął się niepewnie i zaczęli tańczyć.
-
Chciałem w ten sposób okazać szacunek pani i pani przedmiotowi.
Zaklęcia to moje ulubione zajęcia w tej szkole.
– zagaił, aby nie czuć się zbytnio skrepowanym.
-
To
bardzo miłe z twojej strony. Dziękuję.
- uśmiechnęła się szeroko i wsłuchała się w muzykę.
-
Czy ten referat...
- zaczął ale skarciła go morderczym spojrzeniem.
-
Dzisiejszego
wieczora nie chce o niczym takim słyszeć.
- powiedziała, reagując śmiechem na jego przestraszoną minę.
Tańczyli
w rytm muzyki, śmiejąc się i żartując. Nikt z uczniów nie
dziwił się, że młody Thomson posunął się do czegoś takiego.
Wszyscy chłopcy uważali profesor Granger za 'niezłą' a nawet
'laskę' dlatego po tym jak wyraziła zgodę na taniec z nim,
ustawiła się do niej kolejka. Zatańczyła kolejne trzy utwory,
nadal nie zwracając uwagi na Severusa. Czekała, aż się
zdenerwuje. I się doczekała. Poszedł i szarpnął chłopakiem z
którym tańczyła.
-
Wystarczy
przedstawienia. -
warknął i chwycił Hermione za nadgarstek. Wszyscy bacznie
obserwowali scenę. Draco szeptał coś do Ginny, a McGonagall
uśmiechała się i wzdychała z zachwytu.
Granger
była przekonana, że zaraz zostanie wyprowadzona z Sali, ale
otrzymała zbliżenie i taniec. Mistrz Eliksirów przyciągnął ją
blisko. Silnie złapał jej talie i splótł ich dłonie. Stykali się
policzkami i tańczyli. Ku zdumieniu uczniów, którzy nie mieli
przyjemności widzieć swojego nauczyciela od eliksirów w tańcu.
Ale musieli przyznać, że był niezłym tancerzem. Chichoczące
dziewczyny miały cichą nadzieję na taniec ze starym nietoperzem
ale nie doczekały się tego. W zamian dostały lodowate spojrzenia.
Gdy
utwór się skończył Hermiona przeszła na bok, a w jej ślady
Severus. Rozpoczęły się szybkie, szalone kawałki, do których
wszyscy szaleli.
Po
chwili, jakby na czyjeś życzenie znowu można było usłyszeć
powolną, smętną melodie. Granger spojrzała pytająco na
mężczyznę, mając nadzieje ze zdradzi jej o co chodzi.
Ale
to nie był on. Był równie zdziwiony co ona. Przed nim pojawiła
się postać o rudych włosach. Ginny Weasley.
-
Zapraszam.
- powiedziała w jego stronę spokojnym i ciepłym głosem. Snape z
kamienną miną ruszył za nią na parkiet. Przyjaciółka rudej
spoglądała na nią pytająco. Wbrew pozorom z tak niewinnego balu
dla młodzieży zrobił się jakiś dancing dla nauczycieli, bo
Minerwa od kilku utworów nie schodziła z parkietu, tańcząc z
Filchem.
Przed
Hermiona pojawił się blondyn. Miał czarujący uśmiech. Widząc
to, Mistrz Eliksirów zaczął się wyrywać. Chciał podejść i
powiedzieć mu po raz kolejny, że żałuje, że jest jego
chrześniakiem.
-
Muszą
załatwić wszystko ze sobą.
- szepnęła Ginny aksamitnym głosem.
Draco
podał Hermionie rękę i przeszli z gracja na parkiet. W sercu
Severusa oprócz zazdrości pojawiły się setki pytań. Wyglądali
ze sobą dobrze. Wiec może to on popełnia błąd, wiążąc ją ze
sobą? W końcu znajdzie kogoś w swoim wieku..
Malfoy
objął ją i przysunął do siebie. Jego
usta znalazły się na wysokości jej ucha. Idealnie, żeby coś do
niego szeptać.
-
Nie
wiem, co musiałbym zrobić, aby zapłacić za to, jak cię
potraktowałem...
- wyszeptał - Byliśmy
dobrymi znajomymi, a potem myślałem, że będzie mi lepiej, bo
Ginny mnie zostawiła. Ale nie było. Przepraszam, ale cały czas o
niej myślałem i starałem się być miły. Wpadłem w furie, gdy no
wiesz.. Tak na prawdę to było jednorazowe. Nigdy bym nie postąpił
tak z uczennicą...
– urwał, bo ona nie patrzyła na niego. Cierpliwie słuchała co
ma do powiedzenia - Nawet
się nie wkurzasz? Nie protestujesz, nic?
- nie wierzył, że była cały czas spokojna i wpatrzona w
przyjaciółkę tańczącą z nietoperzem.
-
Draco.
To, że mnie uderzyłeś było najgorszym co zrobiłeś, ale ja nie
umiem się gniewać..
- powiedziała z uśmiechem, przenosząc wzrok na partnera.
-
Czyli miedzy nami okej?
- zapytał zaszokowany.
-
Jasne. Tylko pamiętaj. Skrzywdź Ginny, a pożałujesz
- powiedziała poważnie.
Severus
trzymał Ginewrę mocno i tańczył z nią po całej sali. Liczył na
to, że nie będą musieli rozmawiać. Dziewczyna zagadnęła jednak.
-
Mam nadzieje, że nie bawi się pan jej uczuciami.
- wypaliła nagle, nadal się uśmiechając.
-
Za
kogoś się uważasz Ginewro, żeby wtykać nos w moje sprawy?
- prychnął, prowadzać ją w tańcu.
-
Za
przyjaciółkę pańskiej... Ee.. Aa.. Yy.. Pańskiej Hermiony.
- nie wiedziała jak określić ich związek, ale pogubiła się w
tym co mówiła. Stąd wyszło tak niezgrabne i śmieszne zdanie.
-
Czy
to coś zmienia?
- syknął złośliwie, udając, że nie wie, o co chodzi. Ale Ginny
nie dała sobie w kaszę dmuchać.
-
Kocha ją pan? -
zapytała wprost, a on wybałuszył na nią oczy. Nie spodziewał się
takiej bezpośredniości. Zacisnął usta i pomyślał jak wybrnąć
z tej trudnej sytuacji. Widząc to dziewczyna uprzedziła go. - Jeśli
pan nie odpowie teraz, to zapytam przy niej.
- ostrzegła z uśmiechem pełnym satysfakcji.
-
Tak
- poddał się zrezygnowany, nadal utrzymując tempo tańca. Weasley
powitała odpowiedz z szerokim uśmiechem i lekkim rumieńcem.
-
Wićc niech pan będzie dla niej oparciem. Nadal rozpacza po śmierci
Harry'ego
- powiedziała uparcie. Severus nazwałby to zachowanie
impertynenckim.
-
Co
ty nie powiesz.. –
mruknął, dobrze wiedząc, jak Hermiona czasem krzyczy w nocy imię
Pottera.
-
Niech
pan się jej oświadczy. Będzie szczęśliwa.
- dodała jeszcze, okręcając się wokół własnej osi.
-
Nie
podołam
.- przyznał nieśmiało. Dobrze wiedział, że prędzej czy później
dziewczyna to z niego wyciągnie.
-
Zapraszam
pana i Hermionę do Nory na święta.
- uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
-
Święta
to nie czas na oświadczyny. Zwłaszcza na oczach Ronalda.
- parsknął złośliwie.
-
Do
niczego pana nie zmuszam. Po prostu chce, żeby pan wiedział, że
ona zawsze będzie pana. Czeka na to i będzie zawsze czekać. Ona
pana bardzo kocha. Niech pan mi wierzy, ona nie chce nikogo innego.
Żadnego młodego czarodzieja który tutaj cytuje jej słowa 'nie
dorówna mu intelektem’.
- Snape nieco się zmieszał i ukrył twarz we włosach. Na prawdę
tak powiedziała? Wiec może wcale nie chce młodszego?
Hermiona
kręciła się w kółko z Draconem, śmiejąc się głośno. Był
szarmancki i wesoły. To nie był ten sam Malfoy. To był ktoś
zupełnie inny. Pogodny, młody czarodziej, który wie czego chce.
-
Zaraz
będzie mi niedobrze Draco! -
chichotała wesoło, gdy jeszcze się zakręcili.
-
Dopiero
wtedy będziesz mogła powiedzieć ze bal był udany.
- wykrzyknął kręcąc się dalej.
-
Wystarczy!
- krzyknęła wreszcie, nadal się uśmiechając. Muzyka ustala i
zapadła cisza. Severus podbiegł do niej i zmierzył wzrokiem
chrześniaka.
-
Co
jej..
- nie dokończył, bo Granger weszła mu w słowo.
-
Przestań.
To była tylko zabawa.
- skarciła go, za jego zbytnia troskę. Przytuliła się do
blondyna. – Dziękuje..
- wyszeptała i stanęła obok Snape'a. Ginny miała na ustach
szeroki uśmiech. Nie czuła się ani trochę zazdrosna. Muzyka
ponownie zaczęła grać, dlatego Dracon porwał rudowłosą na
parkiet. Hermiona stała nadal obok Mistrza Eliksirów. Miał wzrok
przepełniony złością.
-
C
co ci chodzi?
- zapytała wreszcie. Wydawało jej się, że szturchnęła kijem
jakiegoś robaka na drodze i że ten robak zaraz na nią naskoczy.
-
O
nic.
– mruknął, odwrócił się na piecie i odszedł. Stanął w kącie
i obserwował uczniów. Nie sadziła, że Severus będzie tak
zaborczy i upierdliwy. Rozumiała jego troskę, ale trochę
przesadził.