sobota, 5 stycznia 2013

Chapter 1 - 1 września - End of the War

Kochani moi, wrzucam pierwszy rozdział. Nie jest wspaniały ale rozkręci się akcja obiecuję. Miłego czytania :3

Chapter  1 – 1 września

Hermiona spędziła wakacje w Norze. Razem z Ronem i całkowicie przybitym Georgem. Państwo Weasley wjechali do Rumunii do Charliego, na kilka tygodni. Ginny mieszkała teraz z byłym śmierciożercą, który jej się oświadczył. Był to nie kto inny, jak Draco dlatego zamieszkali w Malfoy Manor.

George po śmierci bliźniaka był załamany. Wszędzie chodził sam, mało jadł i prawie nie spał. Pod koniec lata, do Nory przyszedł list z Hogwartu. Był zaadresowany do Hermiony. Dziewczyna zastanawiała się chwile, nabrała powietrza do płuc i rozpieczętowała kopertę.



Szanowna Panno Granger,

Chciałabym zaproponować Pani, stanowisko nauczyciela zaklęć w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart, ze względu na tragiczną śmieri w wojnie, profesora Flitwicka.

Pragę poinformować Panią, że rok szkolny zaczyna się 1 września o godzinie 14.

Proszę odesłać decyzję do 29 sierpnia.

Z wyrazami szacunku

Dyrektor Szkoły

Minerwa McGonagall



Jak teraz miała wygląda szkoła? Gdy Albus nie żył, a Severus złożył rezygnację? Czy szkoła pod urzędem Minerwy utrzyma swoje dobre imię? Wszystko zapewne się pozmieniało. Niektórzy nauczyciele zginęli podczas wojny, dlatego potrzebowano nowych, świeżych, młodych i zdolnych ludzi aby zapełni pustki, po poległych.

Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko. Przynajmniej dostała posadę, dzięki której zarobi na życia i stanie się niezależna. Wyjęła z szafki pergamin i pióro z kałamarzem.



Szanowna Pani Dyrektor,

Z wielką chęcią przyjmę tę posadę. Będzie to dla mnie wielki zaszczyt. Program nauczania prześlę lub przyniosę z początkiem roku szkolnego.

Z poważaniem

Hermiona Granger



- Ron! Ron! – wykrzyknęła na cały głos i podała kopertę sowie. Ta od razu wyleciała przez okno i poszybowała na niebie.

- Co się stało? – wpadł do kuchni, dysząc.

- Dostałam pracę, i to w Hogwarcie! – powiedziała szybko, uśmiechając się przy tym. Rzuciła mu się na szyję. Rudowłosy objął ją i przycisnął do siebie. Spojrzał głęboko w jej oczy. Zbliżał się ustami do jej warg. Hermiona ucałowała go pośpiesznie w policzek i odsunęła się od niego.

- Hermiona – powiedział łagodnie, przytrzymując ją – musisz się w końcu określić. Nie mogę ciągle czekać. Przełknęła ślinę, szukając odpowiedzi w jego oczach. Zaczęła nerwowo oddychać bo nic interesującego tam nie znalazła.

- Ron, ja… - mruknęła, spuszczając wzrok – nic nie czuje, przykro mi –klamka zapadła. Powiedziała to wreszcie. Czuła że wbiła mu ogromny nóż w jego serce ale teraz nie dało się już niczego cofnąć. Odsunął się od niej, zostawiając ją samą w kuchni. Od kiedy nie było Harry’ego, a Ginny była daleko, nie miała komu się wyżali. Spojrzała na Georga siedzącego przed Norą. Wyszła z kuchni i usiadła obok niego. Spojrzała wzrokiem przepełnionym złością i smutkiem:

- Przejdzie mu – mruknął przyciągając ją do siebie. Wtuliła się w niego, ukrywając twarz w jego ramionach.
- Nie chciałam go zranić – szepnęła, a łzy popłynęły z oczu. Objął ją nieco mocniej i zaczął głaskać po głowie.
- Nie płacz. Zaraz wyjedziesz do Hogwartu. Będziesz uczyć nowych czarodziejów. Pomagać im. Zapomnisz – szepnął do jej ucha.

*


Severus Snape ponownie objął posadę nauczyciela eliksirów. Horacy Slughorn przeszedł na emeryturę. Zielarstwo po profesor Sprout jej najlepszy uczeń, wytrwały i odważny co udowodnił na wojnie, Neville Longbottom. Snape przechadzał się swoim lochyu. Nie wiedział w co włożył ręce. Był zmęczony. Wakacje nie dały mu zebrać sił po wojnie. Zabrał się za materiały i notatki. Postanowił nieco zmienić program nauczania, po Slughornie ale także zmodyfikować swój poprzedni.



*



30 sierpnia odbyło się pierwsze zebranie nauczycieli, za urzędu Minerwy McGonagall.

- W tym roku moi drodzy zaszło kilka zmian. Trzech absolwentów obejmie stanowiska – odparła spokojnie, spoglądając w stronę starych nauczycieli.Gdy Severus zobaczył, że naprzeciwko niego siedzi Granger, ściskająca nerwowo pergamin, zacisnął usta. Bardzo się zmieniła od czasu gdy go uratowała. Wydoroślała, jej twarz wydawała się zmęczona. Schudła trochę i wyciągnęła się. Zwrócił na nią uwagę, pierwszy raz jak na kobietę, nie uczennicę. W jej oczach połyskiwał ból, tęsknota zapewne za tym przeklętym Potterem. Hermiona wpatrywała się w McGonagall. Denerwowała się, że nie będzie mie autorytetu u młodych czarodziejów.

- Granger – syknął Snape, widząc że zaraz podrze pergamin, który nadal mocno ściskała. Była cała czerwona i wyglądała na wyczerpaną.

- Severusie, nie musisz zwracać na mnie uwagi – odparła uspakajając się. Wahała się przy wypowiedzeniu jego imienia. Tak czy inaczej będzie musiał by jej wdzięczny do końca życia, w końcu uratowała mu życie. Ciągle nurtowało ją pytanie. Dlaczego to zrobiła? Snape w jej oczach stał się kimś innym, niż pod koniec roku. Gdy tylko dowiedziała się o uczuciu jakim darzył matkę Harry’ego, coś zaczęło ją do niego przyciągać. Skoro był zdolny do tak silnych uczuć, nie zasłużył na bycie samotnym. Być może było to zwyczajne pragnienie stabilizacji, jednak przestał jej się wydawać tak odrażający jak dotychczas. Neville spokojnie siedział obok Hermiony i starał się ją uspokoić. Skoro nawet głos Mistrza Eliksirów zawiódł, to co innego mogło pomóc? Po zebraniu Malfoy, nowy nauczyciel obrony przed czarną magią, ruszył za Granger, która szła korytarzem pośpiesznie.

- Nie udawaj że mnie nie widzisz, Granger. I tak cię dogonię – syknął głośno, co najwyraźniej zadziałało bo Hermiona zatrzymała się.

- Czego chcesz? – burknęła, myślami udając się do swojego łóżka w Norze lub na piątym piętrze, gdzie mieściła się jej komnata.

- Ginny kazała ci to przekazać – podał jej lekko pomięty list. Spojrzała na niego zdziwiona – nie możesz mnie ignorować. Nie musisz mnie lubić, ale na Merlina nie ignoruj! Pracujemy ze sobą, więc nie wypada – powiedział stanowczo.



*



1 września nie było już odwrotu. Hermiona stała w Norze, przed kominkiem w swoich szatach wyjściowych, oddychając głęboko. Państwo Weasley byli już na miejscu i cieszyli się z decyzji i wyjazdu. Ron nadal trzymał dystans i prawie się do niej nie odzywał. Zabolała go decyzja dziewczyny i nie udawał twardziela. On też czuł się samotnie po śmierci Harry’ego. Nie pamiętał nawet o śmierci Lavender, byłej dziewczynie.

- Dziękuję za wszystko. Będę bardzo tęsknić – powiedziała ściskając rudowłosą kobietę.

- Odwiedź mnie czasem – wycedził udający uśmiech George. Rona ukuła zazdrość. Hermiona uśmiechnęła się, przytakując. Stanęła w kominku i odparła rzucając piasek pod nogi „Hogwart, gabinet zaklęć” i zniknęła w zielonych płomieniach i kurzu.



Wielka sala była ozdobiona w wszystkie cztery barwy Hogwartu. Wszystkie stoły były zastawione złotą zastawą. Pierwszoroczni stali na środku Sali, oczekując na ceremonię przydziału. Hermiona pierwszy raz od początku nauki w tej szkole, siedziała za stołem nauczycielskim. Co gorsza, została posadzona obok Mistrza Eliksirów. Przyglądała mu się zaciekawiona, a na jej twarzy malowało się rozbawienie. Spoglądała na jego bladą facjatę, ktróa była jego barierą od ukazywania swoich uczuć. Zauważył, a dokładnie poczuł na sobie jej wzrok. Pozwolił przyjrzeć się jej nieco, po czym spojrzał w jej brązowe tęczówki i prychnął, ale ku jego zdumieniu, nie oderwała wzroku.
- Zacięłaś się Granger? - syknął nie rozumiejąc dlaczego nadal na niego patrzy.
- Masz coś na nosie – zachichotała pokazując palcem na jego długi nos. Szybko zgarnął piórko, które miał przyklejone do samego czubka. Zapewne przykleiło mu się w trakcie snu, od poduszki. Zaczerwienił się nieco, odwrócił szybko głowę by tego nie dojrzała i zaczął rozmawiać z Minerwą.
- Zaczynajmy już – warknął – błagam!  - wycedził trochę łagodniej. Czuł się upokorzony i chciał zniknął z sali jak najszybciej.
- Uwaga!  - krzyknęła McGonagall stukając widelcem w kieliszek – czas przydzielić was do waszych domów. Będzie to wasza rodzin,a na czas całej edukacji w naszej szkole – wyszła zza sotłu, wzięła listę nowych uczniów i zaczęła ich kolejno wyczytwać. Jeden po drugim siadali na stolku i zakładali na głowę tiarę przydziału.

Gdy tylko pojawiły się potrawy na złotych półmiskach, Severus zerwał się od stołu, minął go i pośpiesznie wyszedł z sali. Wziął głęboki oddech i przystanął za drzwiami. Hermiona wiodła za nim wzrokiem, aż do momentu gdy zniknął za drzwiami. Minerwa widząc zaistniałą sytuację, zagadnęła ją:
- Hermiono – powiedziała łagodnie – zostaniesz opiekunką Gryffindoru. Jesteś i byłaś zawsze przykładnym gryfonem, dlatego z dumą przekazuję ci tę funkcję.
- Dziękuję pani dyrektor. Mam nadzieję że podołam zadaniu  – uśmiechnęła się i dokończyła posiłek.
Po ceremonii rozpoczęcia roku, gdy Minerwa wychodziła z wielkiej Sali, natknęła się na Snape'a przechodzącego korytarzem.
- Severusie. Chcę cię widzieć w moim gabinecie. Dzisiaj – stanowczo odparła, spoglądając na zmieszanego podwładnego.
- Oczywiście  – mruknął i udał się w stronę dormitorium jego domu.

1 komentarz:

  1. Wszystko super, tylko czasem zdarzają się drobne literówki. :) Oryginalnie, bo nigdy jeszcze nie czytałam opowiadań o romansie Hermiony i Severusa, więc tym bardziej mnie to zaciekawiło. Tylko ta Hermiona z tym piórkiem jakaś taka... napalona? :D
    A.

    OdpowiedzUsuń