Kochani moi, wrzucam pierwszy rozdział. Nie jest wspaniały ale rozkręci się akcja obiecuję. Miłego czytania :3
Chapter
1 – 1 września
Hermiona
spędziła
wakacje w Norze. Razem z Ronem i całkowicie
przybitym Georgem. Państwo
Weasley wjechali do Rumunii do Charliego, na kilka tygodni. Ginny
mieszkała teraz z byłym
śmierciożercą,
który jej się oświadczył.
Był to nie kto inny, jak
Draco dlatego zamieszkali w Malfoy Manor.
George
po śmierci bliźniaka
był załamany.
Wszędzie chodził
sam, mało jadł
i prawie nie spał. Pod
koniec lata, do Nory przyszedł
list z Hogwartu. Był
zaadresowany do Hermiony. Dziewczyna zastanawiała
się chwile, nabrała
powietrza do płuc i
rozpieczętowała
kopertę.
Szanowna
Panno Granger,
Chciałabym
zaproponować Pani, stanowisko nauczyciela zaklęć
w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart, ze względu
na tragiczną
śmieri w
wojnie, profesora Flitwicka.
Pragę
poinformować Panią,
że rok szkolny
zaczyna się 1
września o
godzinie 14.
Proszę
odesłać
decyzję do 29
sierpnia.
Z
wyrazami szacunku
Dyrektor
Szkoły
Minerwa
McGonagall
Jak
teraz miała wygląda
szkoła? Gdy Albus nie żył,
a Severus złożył
rezygnację? Czy szkoła
pod urzędem Minerwy utrzyma
swoje dobre imię? Wszystko
zapewne się pozmieniało.
Niektórzy nauczyciele zginęli
podczas wojny, dlatego potrzebowano nowych, świeżych,
młodych i zdolnych ludzi aby
zapełni pustki, po
poległych.
Dziewczyna
uśmiechnęła
się szeroko. Przynajmniej
dostała posadę,
dzięki której zarobi na
życia i stanie się
niezależna. Wyjęła
z szafki pergamin i pióro z kałamarzem.
Szanowna
Pani Dyrektor,
Z
wielką chęcią
przyjmę tę
posadę. Będzie
to dla mnie wielki zaszczyt. Program nauczania prześlę
lub przyniosę
z początkiem
roku szkolnego.
Z
poważaniem
Hermiona
Granger
-
Ron! Ron! –
wykrzyknęła na cały
głos i podała
kopertę sowie. Ta od razu
wyleciała przez okno i
poszybowała na niebie.
-
Co się
stało?
– wpadł do kuchni, dysząc.
-
Dostałam
pracę, i to w
Hogwarcie! – powiedziała
szybko, uśmiechając
się przy tym. Rzuciła
mu się na szyję.
Rudowłosy objął
ją i przycisnął
do siebie. Spojrzał głęboko
w jej oczy. Zbliżał
się ustami do jej warg.
Hermiona ucałowała
go pośpiesznie w policzek i
odsunęła się
od niego.
-
Hermiona –
powiedział łagodnie,
przytrzymując ją
– musisz się w końcu
określić. Nie mogę
ciągle czekać. Przełknęła
ślinę,
szukając odpowiedzi w jego
oczach. Zaczęła nerwowo
oddychać bo nic interesującego
tam nie znalazła.
-
Ron, ja… - mruknęła,
spuszczając wzrok – nic
nie czuje, przykro mi –klamka zapadła.
Powiedziała to wreszcie.
Czuła że
wbiła mu ogromny nóż
w jego serce ale teraz nie dało
się już
niczego cofnąć. Odsunął
się od niej, zostawiając
ją samą
w kuchni. Od kiedy nie było
Harry’ego, a Ginny była
daleko, nie miała komu się
wyżali. Spojrzała
na Georga siedzącego przed
Norą. Wyszła
z kuchni i usiadła obok
niego. Spojrzała wzrokiem
przepełnionym złością
i smutkiem:
-
Przejdzie mu –
mruknął przyciągając
ją do siebie. Wtuliła
się w niego, ukrywając
twarz w jego ramionach.
- Nie
chciałam go
zranić – szepnęła,
a łzy popłynęły
z oczu. Objął ją
nieco mocniej i zaczął
głaskać po głowie.
- Nie
płacz. Zaraz
wyjedziesz do Hogwartu. Będziesz
uczyć nowych czarodziejów. Pomagać im. Zapomnisz
– szepnął do jej ucha.
*
Severus
Snape ponownie objął posadę
nauczyciela eliksirów. Horacy Slughorn przeszedł
na emeryturę. Zielarstwo po
profesor Sprout jej najlepszy uczeń,
wytrwały i odważny
co udowodnił na wojnie,
Neville Longbottom. Snape przechadzał
się swoim lochyu. Nie
wiedział w co włożył
ręce. Był
zmęczony. Wakacje nie dały
mu zebrać sił po wojnie.
Zabrał się
za materiały i notatki.
Postanowił nieco zmienić
program nauczania, po Slughornie ale także
zmodyfikować swój poprzedni.
*
30
sierpnia odbyło się
pierwsze zebranie nauczycieli, za urzędu
Minerwy McGonagall.
-
W tym roku moi drodzy zaszło
kilka zmian. Trzech absolwentów obejmie stanowiska
– odparła spokojnie,
spoglądając
w stronę starych
nauczycieli.Gdy Severus zobaczył,
że naprzeciwko niego siedzi
Granger, ściskająca
nerwowo pergamin, zacisnął
usta. Bardzo się zmieniła
od czasu gdy go uratowała.
Wydoroślała,
jej twarz wydawała się
zmęczona. Schudła
trochę i wyciągnęła
się. Zwrócił
na nią uwagę,
pierwszy raz jak na kobietę,
nie uczennicę. W jej oczach
połyskiwał
ból, tęsknota zapewne za
tym przeklętym Potterem.
Hermiona wpatrywała się
w McGonagall. Denerwowała
się, że
nie będzie mie autorytetu u
młodych czarodziejów.
-
Granger – syknął
Snape, widząc że
zaraz podrze pergamin, który nadal mocno ściskała.
Była cała
czerwona i wyglądała
na wyczerpaną.
-
Severusie, nie musisz zwracać na mnie uwagi
– odparła uspakajając
się. Wahała
się przy wypowiedzeniu jego
imienia. Tak czy inaczej będzie
musiał by jej wdzięczny
do końca życia,
w końcu uratowała
mu życie. Ciągle
nurtowało ją
pytanie. Dlaczego to zrobiła?
Snape w jej oczach stał się
kimś innym, niż
pod koniec roku. Gdy tylko dowiedziała
się o uczuciu jakim darzył
matkę Harry’ego, coś
zaczęło ją
do niego przyciągać. Skoro
był zdolny do tak silnych
uczuć, nie zasłużył
na bycie samotnym. Być może
było to zwyczajne pragnienie
stabilizacji, jednak przestał
jej się wydawać tak
odrażający
jak dotychczas. Neville spokojnie siedział
obok Hermiony i starał się
ją uspokoić. Skoro nawet
głos Mistrza Eliksirów
zawiódł, to co innego mogło
pomóc? Po zebraniu Malfoy, nowy nauczyciel obrony przed czarną
magią, ruszył
za Granger, która szła
korytarzem pośpiesznie.
-
Nie udawaj że
mnie nie widzisz, Granger. I tak cię
dogonię –
syknął głośno,
co najwyraźniej zadziałało
bo Hermiona zatrzymała się.
-
Czego chcesz? –
burknęła, myślami
udając się
do swojego łóżka
w Norze lub na piątym
piętrze, gdzie mieściła
się jej komnata.
-
Ginny kazała
ci to przekazać – podał
jej lekko pomięty list.
Spojrzała na niego zdziwiona
– nie możesz
mnie ignorować. Nie musisz mnie lubić, ale na Merlina nie ignoruj!
Pracujemy ze sobą,
więc nie
wypada – powiedział
stanowczo.
*
1
września nie było
już odwrotu. Hermiona stała
w Norze, przed kominkiem w swoich szatach wyjściowych,
oddychając głęboko.
Państwo Weasley byli już
na miejscu i cieszyli się z
decyzji i wyjazdu. Ron nadal trzymał
dystans i prawie się do niej
nie odzywał. Zabolała
go decyzja dziewczyny i nie udawał
twardziela. On też czuł
się samotnie po śmierci
Harry’ego. Nie pamiętał
nawet o śmierci Lavender,
byłej dziewczynie.
-
Dziękuję
za wszystko. Będę
bardzo tęsknić
– powiedziała ściskając
rudowłosą
kobietę.
-
Odwiedź
mnie czasem – wycedził
udający uśmiech
George. Rona ukuła zazdrość.
Hermiona uśmiechnęła
się, przytakując.
Stanęła w kominku i odparła
rzucając piasek pod nogi
„Hogwart, gabinet zaklęć”
i zniknęła w zielonych
płomieniach i kurzu.
Wielka
sala była ozdobiona w
wszystkie cztery barwy Hogwartu. Wszystkie stoły
były zastawione złotą
zastawą. Pierwszoroczni
stali na środku Sali,
oczekując na ceremonię
przydziału. Hermiona
pierwszy raz od początku nauki w tej szkole,
siedziała za stołem nauczycielskim. Co gorsza, została posadzona
obok Mistrza Eliksirów. Przyglądała mu się zaciekawiona, a na jej
twarzy malowało się rozbawienie. Spoglądała na jego bladą
facjatę, ktróa była jego barierą od ukazywania swoich uczuć.
Zauważył, a dokładnie poczuł na sobie jej wzrok. Pozwolił
przyjrzeć się jej nieco, po czym spojrzał w jej brązowe tęczówki
i prychnął, ale ku jego zdumieniu, nie oderwała wzroku.
- Zacięłaś
się Granger? - syknął nie rozumiejąc
dlaczego nadal na niego patrzy.
- Masz
coś na nosie – zachichotała pokazując
palcem na jego długi nos. Szybko zgarnął piórko, które miał
przyklejone do samego czubka. Zapewne przykleiło mu się w trakcie
snu, od poduszki. Zaczerwienił się nieco, odwrócił szybko głowę
by tego nie dojrzała i zaczął rozmawiać z Minerwą.
- Zaczynajmy
już – warknął – błagam! - wycedził trochę łagodniej. Czuł się upokorzony i chciał
zniknął z sali jak najszybciej.
- Uwaga!
- krzyknęła McGonagall stukając widelcem
w kieliszek – czas przydzielić was do
waszych domów. Będzie to wasza rodzin,a na czas całej edukacji w
naszej szkole – wyszła zza sotłu, wzięła
listę nowych uczniów i zaczęła ich kolejno wyczytwać. Jeden po
drugim siadali na stolku i zakładali na głowę tiarę przydziału.
Gdy
tylko pojawiły się potrawy na złotych półmiskach, Severus zerwał
się od stołu, minął go i pośpiesznie wyszedł z sali. Wziął
głęboki oddech i przystanął za drzwiami. Hermiona wiodła za nim
wzrokiem, aż do momentu gdy zniknął za drzwiami. Minerwa widząc
zaistniałą sytuację, zagadnęła ją:
- Hermiono
– powiedziała łagodnie – zostaniesz
opiekunką Gryffindoru. Jesteś i byłaś zawsze przykładnym
gryfonem, dlatego z dumą przekazuję ci tę funkcję.
- Dziękuję
pani dyrektor. Mam nadzieję że podołam zadaniu – uśmiechnęła się i dokończyła posiłek.
Po
ceremonii rozpoczęcia roku, gdy Minerwa wychodziła z wielkiej Sali,
natknęła się na Snape'a przechodzącego korytarzem.
- Severusie.
Chcę cię widzieć w moim gabinecie. Dzisiaj –
stanowczo odparła, spoglądając na zmieszanego podwładnego.
- Oczywiście – mruknął i udał się w stronę dormitorium jego domu.
Wszystko super, tylko czasem zdarzają się drobne literówki. :) Oryginalnie, bo nigdy jeszcze nie czytałam opowiadań o romansie Hermiony i Severusa, więc tym bardziej mnie to zaciekawiło. Tylko ta Hermiona z tym piórkiem jakaś taka... napalona? :D
OdpowiedzUsuńA.