wtorek, 22 stycznia 2013

Chapter 15 - Zdrada - End of the War

Chapter  15 - Zdrada



Wypadł z lochów i pobiegł do komnat dziewczyny. Drzwi były zamknięte. Nie pomyślał o tym, że są wakacje i że gdzieś mogła wyjechać. Pewnie była w Norze. Na pewno tam była, bo gdzie miałaby pojechać? Gdy wrócił do swojego gabinetu, wszedł do kominka i mruknął „Nora” upuszczając pod nogi zielony piasek. Wyszedł z niego w kuchni państwa Weasley. Pośpiesznie wyszedł na dwór, aby nikt go nie zobaczył. Stał w ulewie deszczu i czekał, aż dostrzeże go przez okno salonu w którym właśnie siedziała. Gdy zobaczyła czarne szaty na zewnątrz, wyszła pośpiesznie nie zakładając nic na siebie. Mókł na deszczu a ona teraz razem z nim.

- Co..? – wyszeptała, ale nie pozwolił jej mówić. Spojrzał na nią zabójczym wzrokiem, więc zamknęła buzię.

- Teraz ja mówię – warknął stanowczo. Nawet w takim momencie zachowywał się jak gbur – Żebyś nie myślała że wiesz wszystko Granger – prychnął – Nie chcę jej… kochać. Nie chcę o niej pamiętać. Ona nie żyje, a ty jak najbardziej – jego głos stawał się coraz spokojniejszy i łagodniejszy – Rozumiesz? Chcę kochać ciebie – marzyła aby to powiedział. Uśmiechnęła się szeroko, widząc jego zakłopotanie. Nie był mistrzem takich przemówień i nie dziwiła się. Od zawsze był skryty. Padał deszcz ale Hermiona wyglądała jakby płonęła. Podeszła do niego. Nie spodziewała się po nim niczego romantycznego ale tyle jej wystarczyło. Spojrzała w jego czarne oczy. Błyszczały jakby radośnie. Stop. Snape i radosne spojrzenie? To chyba żart. To było nie możliwe. Mruknął pod nosem i przyciągnął ją do siebie. Od razu ze zniecierpliwieniem wpił się w jej wargi, namiętnie je całując. Była idealna, a on tak bardzo stęsknił się za jej zapachem, gładką skórą. Nie przyznawał się przed samym sobą, ale tęsknił za nią gdy była dalej niż na wyciągnięcie ręki.

Wyglądało na to że wszystko ma się ułożyć i nic nie zwiastowało problemów. Dziewczyna zaciągnęła go donory. Ominęli kuchnię w której nagle wszyscy się zebrali. Pierwsze pomieszczenie jakie wpadło jej do głowy to garaż w którym stał w miarę nowy samochód rodziny Weasley.

- Co ty wyprawiasz Granger? – mruknął do jej ucha. Usiadła na masce auta i przyciągnęła go do siebie.

- To na co mam ochotę – odpowiedziała atakując jego usta.

- Nie ma mowy! Nie tutaj idiotko! – dodał opryskliwie. Nie wiadomo dlaczego ale wcale nie przeszkadzało jej to w tym momencie że ją obraził. Zaatakowała jego usta jeszcze raz, delikatnie muskając policzek i szyję. Severus miał coraz więcej wątpliwości. Przerwał pocałunek. Odepchnął ją lekko od siebie.

- To się nie uda – odpowiedział spokojnie – nie będziemy ze sobą- warknął ostrzej widząc niezrozumienie w jej oczach. Zostawił ją. Na masce auta. Nic nie zrozumiała. Dlaczego to zrobił?

- Stój! – krzyknęła biegnąc za nim, po chwili namysłu.

- Powiedziałem już wszystko – syknął w jej stronę.

- Severusie. Chyba to wszystko za szybko się toczy – odparła patrząc w jego oczy.

- Być może- kąciki jego ust drgnęły.

- Posłuchaj mnie – powiedziała spokojnym, ciepłym głosem – zrozum, nie wymagam od ciebie niczego. Żadnych większych zobowiązań. Jedyne czego chcę to twoich bezpiecznych ramion, czarnych oczu wpatrujących się we mnie, miękkich ust całujących moje, gorącej skóry która tak często reaguje na mój dotyk. Chcę zasypiać obok rozumiesz? Chcę takiego starego nietoperza jak ty. Na zakładanie szczęśliwej rodziny, gromadkę dzieci i wspólny dom przyjdzie jeszcze czas. Chcę tylko ciebie z obietnicą że będziesz – ostatnie zdanie wyszeptała. Patrzył na nią uważnie. Nie wiedział co ma na to powiedzieć. Podszedł bliżej i objął ją. Przycisnął mocno do siebie, wtulając twarz w jej rozczochrane włosy.
- Kocham cię prawdziwie, mocno, do szaleństwa*  – powiedziała jeszcze do jego ucha. Słysząc to, Severus złapał za nadgarstek i oboje wrócili do garażu. Posadził ją na masce i zaczął całować jej szyję. W tym momencie do pomieszczenia wszedł Ron.
- Nie! No ja po prostu nie mogę..-  dźwięk jego głosu urwał się bo Snape jednym machnięciem różdżki zamknął go za drzwiami wejściowymi. Hermiona wszystko słyszała ale nie oderwała się od kochanka. Zignorowała byłego chłopaka. Miała gdzieś co sobie pomyśli. Liczył się tylko Mistrz Eliksirów. Liczyły się jego ciepłe ręce, które właśnie błądziły pod jej bluzką. Nie chciała aby nikt im przeszkadzał. Chciała mieć go tu i teraz. Zamruczała mu do ucha, wiedząc że to mąci mu w głowie. Uśmiechnął się ( SNAPE SIĘ UŚMIECHNĄŁ!!!) i wsadził ręce pod jej stanik, układając je na piersiach. Nie było mu wygodnie, więc nie zdejmując z niej bluzki uwolnił od czarnego biustonosza krągłe półkule.


*



Ginny siedziała nadal przy stole razem z całą rodziną gdy usłyszała głośne pojękiwanie. Rzuciła pośpiesznie niewerbalnie muffliato na wszystkich łącznie ze sobą, tak by dać im trochę prywatności. Pojawiło się w uszach lekkie brzęczenie. Nie chciała by Hermiona czuła się zażenowana, gdyby wszyscy słyszeli jak dochodzi do spełnienia, w garażu ze starym nietoperzem. Uśmiechnęła się tylko na myśl że może wreszcie im się ze sobą uda.

- Hej Ginny! Co to za szmery? – zapytał zaciekawiony Dean.

- Nie twój interes – fuknęła z uśmiechem na ustach.

- Okej okej – poddał się i również się uśmiechnął. Wpatrywał się w nią z błyskiem w oku. Weasley była dla niego idealna. Chciał dla niej jak najlepiej. Dlatego pozwoliłby jej odejść ponownie, gdyby chciała. Kochał ją bardzo ale potrafiłby pogodzić się z stratą jej. Wiedział że ona wcale nie jest szczęśliwa. Może chciała spróbować ale nawet on wiedział że nadal tęskni za Draconem.

- Ginny, wiesz że prędzej czy później wrócisz do Malfoya? – powiedział spokojnie Thomas.

- Dlaczego tak sądzisz? – zapytała zdziwiona bo zupełnie zmienił temat. Na taki całkiem poważny.

- Bo zdradziłem cię z Katie – powiedział nieco zdenerwowany. Nie chciał aby się z nim męczyła, a sam nie potrafił jej rzucić.

- Słucham?! – ryknęła rudowłosa, a jej włosy stały się ognisto czerwone.

- To co słyszałaś – mruknął pod nosem. Nie odezwała się do niego. Wstała i wybiegła z Nory. Wbiegła w zboże które otaczało budynek. Łzy płynęły po jej policzkach. Była wściekła. Dean? Jak mógł jej to zrobić. Gdy zapadł wieczór wróciła do domu. Chłopaka już nie było. Aportował się zaraz po jej wyjściu.

- Ginny, kochanie co się stało? – zapytała Molly, obejmując córkę ramieniem.

- Nic mamo. Idę do siebie – wyszlochała i pobiegła schodami na górę. Rzuciła się na łóżko. Miała ochotę przytulić się do kogoś i wszystko opowiedzieć. Tak jakby ściągnęła Hermionę myślami, bo ta właśnie weszła do środka zapinając koszulę. Na twarzy miała wypieki i ogromny uśmiech. Widząc przyjaciółkę zapłakaną ze spuchniętą buzią podbiegła do niej.

- Ginny! Co się stało?! - była w szoku. Weasley była twarda i bardzo rzadko płakała.

- Dean zdradził mnie z Katie Bell! – wyszlochała i jeszcze bardziej zaczęła płakać.

- Widziałaś?! – Hermiona była w szoku. Przecież chłopak Ginny był bardzo miły i był ostatnią osobą po której się tego spodziewała.

- Przyznał się – mruknęła wycierając nos w chusteczkę. Brunetka objęła przyjaciółkę i zaczęła głaskać ją po głowie.

- Dlaczego właściwie rozstaliście się z Draconem? – zapytała nie przerywając czułości.

- Bo nie byłam w stanie znieść presji jego rodziny. Wiesz oni mnie nienawidzili. Zwłaszcza Lucjusz – mruknęła uspakajając oddech.

- Więc może warto spróbować skoro nadal za nim tęsknisz? – zaproponowała.

- Ale zobacz. Dopiero co straciłam Deana, z nim też próbowałam drugi raz.. – powiedziała bardzo szybko i niewyraźnie – boję się – dodała.

- Przestań! Nie możesz tak patrzeć na wszystko przez pryzmat doświadczeń – powiedziała Hermiona.

- Naprawdę, nie mam na nic siły – szlochała.

I wtedy przerwał jej krzyk Malfoya. Wywracał coś na dole. Obie dziewczyny pobiegły schodami w dół.

- Co się..? – chciała zapytać Hermiona ale przerwały jej wrzaski chłopaka.

- Gdzie jest ten śmieć?! Zabiję go! Gdzie on jest?! – krzyczał czerwony.

- Draco spokojnie. Nie ma go tutaj – powiedziała Ginny podchodząc powoli do niego.

- Zabiję go! – wykrzyczał jeszcze i się aportował.

Dla Hermiony to było zbyt wiele wydarzeń jak na jeden mały dzień. Nie miała siły siedzieć i pocieszać dłużej niezdecydowaną przyjaciółkę. Uśmiechnęła się do niej przepraszająco. Wróciła do pokoju na piętrze i położyła się do łóżka w sypialni Ginewry.

Ta z kolei siedziała w kuchni i nie miała pojęcia co ze sobą zrobić. Molly podeszła do niej i objęła ją ponownie.

- Nie lubiłam nigdy Dracona ale wiesz, młody wychowanek Lucjusza wydaje się być bardzo przejęty. Nie chce ci nic sugerować ale zachowywał się trochę nierozważnie. Nie patrząc na to to miłe – uśmiechnęła się ciepło do córki.

- Mamo, co jeśli om zrobi krzywdę Deanowi? – powiedziała zmartwiona.
- Pamiętasz jak miał zabić Albusa? Nie dał rady – odparła pani Weasley i wstała od stołu.
- Idę się położyć – mruknęła i udała się do sypialni w której chrapała już jej przyjaciółka. Ułożyła się na drugim łóżku i przykryła kocem



*



Severus był w Spinnger’s End. Pił właśnie czerwone wino. Zastanawiał się nad tym dlaczego właściwie tak bardzo interesował się Granger. Chyba nadal nie był do niej przekonany w stu procentach. Była zbyt młoda. Nie była nawet w jego typie. Była pulchna a on wolał chude. Miała rozczochrane, brązowe włosy a on wolał szatynki. Lubił kobiety a nie dziewczynki. Ale coś w niej było, że się do niej przekonywał.

Chociażby to że uratowała mu życie. Ciągle nie mógł sobie z tym poradzić. Przecież kochała Harry’ego. Jak rodzinę. Znali się od pierwszego roku w Hogwarcie. Starał się wpoić sobie do głowy, że to zrobiła pod wpływem impulsu. Był jeszcze wtedy jej nauczycielem. Ale zabił Dumbledore’a o czym na pewno Potter ją poinformował. Był śmierciożercą, pozwalał na terror i przemoc w Hogwarcie. Wiedziała o tym, gdy wtargnęła do szkoły z przyjaciółmi przez pokój życzeń.

Może on wcale jej nie kochał? Może to była tylko wdzięczność, za to co zrobiła? I chciał się odwdzięczyć dlatego był obok gdy tego chciała i potrzebowała. Z drugiej strony jej ciało. Gorące, wijące się pod wpływem jego dotyku. Jej chętne usta i błagania by ją zaspokoił. Jęki, które były muzyką dla jego uszu. Więc dlaczego wciąż się wahał co do swoich uczuć?

Sam dobrze wiedział że nie pozwoliłby sobie pójść do łóżka z kimś kto dla niego nic nie znaczy. Uświadamiając sobie że może faktycznie darzy ją jakimś uczuciem, silnym ale niepewnym utkwił wzrok w oknie. Upił kolejny łyk wina. Wyciągnął z jednego z regałów książkę. Przewertował ją w poszukiwaniu odpowiedniej strony. Zajął się czytaniem. Chciał uspokoić swoje myśli. Nie chciał myśleć o niej, bo zaraz wydawałoby mu się że za nią tęskni. A Severus Snape nie tęskni. Był pozbawionym uczuć, zimnym staruchem. Chociaż w środku był nadal małym, zamkniętym w sobie chłopcem, który nie miał przyjaciół. Cholera. Znowu myślał o tym co czuje zamiast zająć się lekturą. Powrócił wzrokiem do kartek. Upił następny, tym razem dość spory łyk wina. Dopił kieliszek i odstawił go na stolik.

Wkrótce po przeczytaniu kilkunastu stron książka opadła mu na klatkę piersiową. Miał zamknięte oczy, usta układały się w cienką prostą linię. Oddychał regularnie.

Śniła mu się matka, która była spokojna ale smutna. Pytał dlaczego. Powtarzała że chce aby był szczęśliwy. Że sam sobie to utrudnia. Przepraszał ją. Przepraszał że jej nie odwiedzał, ale ona uśmiechała się szeroko. Była skupiona tylko na nim i jego szczęściu. Gdy obiecał że kiedyś będzie, zniknęła.



1* - tytuł „Truly, Madly, Deeply” - 1990 rok, z udziałem Alana Rickmana

2 komentarze:

  1. Świetna notka. Szkoda tylko, że Snape jest taki niezdecydowany. Mam nadzieję, że w końcu skończy tą walkę sam ze sobą i zapomni o Lily. Gdyby tylko McGonagall zdołała przekonać Severusa do jego uczuć było by wspaniale.
    Serdecznie pozdrawiam i czekam na nn.
    Ps. Jeżeli lubisz Brzydulę to zapraszam na mojego bloga http://historiabrzyduli.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń