Chapter
15 - Zdrada
Wypadł
z lochów i pobiegł do komnat dziewczyny. Drzwi były zamknięte.
Nie pomyślał o tym, że są wakacje i że gdzieś mogła wyjechać.
Pewnie była w Norze. Na pewno tam była, bo gdzie miałaby pojechać?
Gdy wrócił do swojego gabinetu, wszedł do kominka i mruknął
„Nora” upuszczając pod nogi zielony piasek. Wyszedł z niego w
kuchni państwa Weasley. Pośpiesznie wyszedł na dwór, aby nikt go
nie zobaczył. Stał w ulewie deszczu i czekał, aż dostrzeże go
przez okno salonu w którym właśnie siedziała. Gdy zobaczyła
czarne szaty na zewnątrz, wyszła pośpiesznie nie zakładając nic
na siebie. Mókł na deszczu a ona teraz razem z nim.
-
Co..?
– wyszeptała, ale nie pozwolił jej mówić. Spojrzał na nią
zabójczym wzrokiem, więc zamknęła buzię.
-
Teraz ja mówię –
warknął stanowczo. Nawet w takim momencie zachowywał się jak gbur
– Żebyś nie myślała
że wiesz wszystko Granger
– prychnął – Nie
chcę jej… kochać. Nie chcę o niej pamiętać. Ona nie żyje, a
ty jak najbardziej –
jego głos stawał się coraz spokojniejszy i łagodniejszy –
Rozumiesz? Chcę kochać
ciebie – marzyła
aby to powiedział. Uśmiechnęła się szeroko, widząc jego
zakłopotanie. Nie był mistrzem takich przemówień i nie dziwiła
się. Od zawsze był skryty. Padał deszcz ale Hermiona wyglądała
jakby płonęła. Podeszła do niego. Nie spodziewała się po nim
niczego romantycznego ale tyle jej wystarczyło. Spojrzała w jego
czarne oczy. Błyszczały jakby radośnie. Stop. Snape i radosne
spojrzenie? To chyba żart. To było nie możliwe. Mruknął pod
nosem i przyciągnął ją do siebie. Od razu ze zniecierpliwieniem
wpił się w jej wargi, namiętnie je całując. Była idealna, a on
tak bardzo stęsknił się za jej zapachem, gładką skórą. Nie
przyznawał się przed samym sobą, ale tęsknił za nią gdy była
dalej niż na wyciągnięcie ręki.
Wyglądało
na to że wszystko ma się ułożyć i nic nie zwiastowało
problemów. Dziewczyna zaciągnęła go donory. Ominęli kuchnię w
której nagle wszyscy się zebrali. Pierwsze pomieszczenie jakie
wpadło jej do głowy to garaż w którym stał w miarę nowy
samochód rodziny Weasley.
-
Co ty wyprawiasz
Granger? – mruknął
do jej ucha. Usiadła na masce auta i przyciągnęła go do siebie.
-
To na co mam ochotę
– odpowiedziała atakując jego usta.
-
Nie ma mowy! Nie tutaj
idiotko! – dodał
opryskliwie. Nie wiadomo dlaczego ale wcale nie przeszkadzało jej to
w tym momencie że ją obraził. Zaatakowała jego usta jeszcze raz,
delikatnie muskając policzek i szyję. Severus miał coraz więcej
wątpliwości. Przerwał pocałunek. Odepchnął ją lekko od siebie.
-
To się nie uda –
odpowiedział spokojnie – nie będziemy ze sobą- warknął ostrzej
widząc niezrozumienie w jej oczach. Zostawił ją. Na masce auta.
Nic nie zrozumiała. Dlaczego to zrobił?
-
Stój!
– krzyknęła biegnąc za nim, po chwili namysłu.
-
Powiedziałem już
wszystko – syknął
w jej stronę.
-
Severusie. Chyba to
wszystko za szybko się toczy
– odparła patrząc w jego oczy.
-
Być może-
kąciki jego ust drgnęły.
-
Posłuchaj mnie –
powiedziała spokojnym, ciepłym głosem – zrozum,
nie wymagam od ciebie niczego. Żadnych większych zobowiązań.
Jedyne czego chcę to twoich bezpiecznych ramion, czarnych oczu
wpatrujących się we mnie, miękkich ust całujących moje, gorącej
skóry która tak często reaguje na mój dotyk. Chcę zasypiać obok
rozumiesz? Chcę takiego starego nietoperza jak ty. Na zakładanie
szczęśliwej rodziny, gromadkę dzieci i wspólny dom przyjdzie
jeszcze czas. Chcę tylko ciebie z obietnicą że będziesz –
ostatnie zdanie wyszeptała. Patrzył na nią uważnie. Nie wiedział
co ma na to powiedzieć. Podszedł bliżej i objął ją. Przycisnął
mocno do siebie, wtulając twarz w jej rozczochrane włosy.
- Kocham
cię prawdziwie, mocno, do szaleństwa* – powiedziała jeszcze do jego ucha. Słysząc to, Severus złapał
za nadgarstek i oboje wrócili do garażu. Posadził ją na masce i
zaczął całować jej szyję. W tym momencie do pomieszczenia
wszedł Ron.
- Nie!
No ja po prostu nie mogę..- dźwięk jego głosu urwał się bo Snape jednym machnięciem
różdżki zamknął go za drzwiami wejściowymi. Hermiona wszystko
słyszała ale nie oderwała się od kochanka. Zignorowała byłego
chłopaka. Miała gdzieś co sobie pomyśli. Liczył się tylko
Mistrz Eliksirów. Liczyły się jego ciepłe ręce, które właśnie
błądziły pod jej bluzką. Nie chciała aby nikt im przeszkadzał.
Chciała mieć go tu i teraz. Zamruczała mu do ucha, wiedząc że
to mąci mu w głowie. Uśmiechnął się ( SNAPE SIĘ
UŚMIECHNĄŁ!!!) i wsadził ręce pod jej stanik, układając je na
piersiach. Nie było mu wygodnie, więc nie zdejmując z niej bluzki
uwolnił od czarnego biustonosza krągłe półkule.
*
Ginny
siedziała nadal przy stole razem z całą rodziną gdy usłyszała
głośne pojękiwanie. Rzuciła pośpiesznie niewerbalnie muffliato
na wszystkich łącznie ze sobą, tak by dać im trochę prywatności.
Pojawiło się w uszach lekkie brzęczenie. Nie chciała by Hermiona
czuła się zażenowana, gdyby wszyscy słyszeli jak dochodzi do
spełnienia, w garażu ze starym nietoperzem. Uśmiechnęła się
tylko na myśl że może wreszcie im się ze sobą uda.
-
Hej Ginny! Co to za
szmery? – zapytał
zaciekawiony Dean.
-
Nie twój interes
– fuknęła z uśmiechem na ustach.
-
Okej okej –
poddał się i również się uśmiechnął. Wpatrywał się w nią z
błyskiem w oku. Weasley była dla niego idealna. Chciał dla niej
jak najlepiej. Dlatego pozwoliłby jej odejść ponownie, gdyby
chciała. Kochał ją bardzo ale potrafiłby pogodzić się z stratą
jej. Wiedział że ona wcale nie jest szczęśliwa. Może chciała
spróbować ale nawet on wiedział że nadal tęskni za Draconem.
-
Ginny, wiesz że
prędzej czy później wrócisz do Malfoya?
– powiedział spokojnie Thomas.
-
Dlaczego tak sądzisz?
– zapytała zdziwiona bo zupełnie zmienił temat. Na taki całkiem
poważny.
-
Bo zdradziłem cię z
Katie – powiedział
nieco zdenerwowany. Nie chciał aby się z nim męczyła, a sam nie
potrafił jej rzucić.
-
Słucham?!
– ryknęła rudowłosa, a jej włosy stały się ognisto czerwone.
-
To co słyszałaś –
mruknął pod nosem. Nie odezwała się do niego. Wstała i wybiegła
z Nory. Wbiegła w zboże które otaczało budynek. Łzy płynęły
po jej policzkach. Była wściekła. Dean? Jak mógł jej to zrobić.
Gdy zapadł wieczór wróciła do domu. Chłopaka już nie było.
Aportował się zaraz po jej wyjściu.
-
Ginny, kochanie co się
stało? – zapytała
Molly, obejmując córkę ramieniem.
-
Nic mamo. Idę do
siebie – wyszlochała
i pobiegła schodami na górę. Rzuciła się na łóżko. Miała
ochotę przytulić się do kogoś i wszystko opowiedzieć. Tak jakby
ściągnęła Hermionę myślami, bo ta właśnie weszła do środka
zapinając koszulę. Na twarzy miała wypieki i ogromny uśmiech.
Widząc przyjaciółkę zapłakaną ze spuchniętą buzią podbiegła
do niej.
-
Ginny! Co się stało?!
- była w szoku. Weasley była twarda i bardzo rzadko płakała.
-
Dean zdradził mnie z
Katie Bell! –
wyszlochała i jeszcze bardziej zaczęła płakać.
-
Widziałaś?! –
Hermiona była w szoku. Przecież chłopak Ginny był bardzo miły i
był ostatnią osobą po której się tego spodziewała.
-
Przyznał się
– mruknęła wycierając nos w chusteczkę. Brunetka objęła
przyjaciółkę i zaczęła głaskać ją po głowie.
-
Dlaczego właściwie
rozstaliście się z Draconem?
– zapytała nie przerywając czułości.
-
Bo nie byłam w stanie
znieść presji jego rodziny. Wiesz oni mnie nienawidzili. Zwłaszcza
Lucjusz – mruknęła
uspakajając oddech.
-
Więc może warto
spróbować skoro nadal za nim tęsknisz?
– zaproponowała.
-
Ale zobacz. Dopiero co
straciłam Deana, z nim też próbowałam drugi raz..
– powiedziała bardzo szybko i niewyraźnie – boję
się – dodała.
-
Przestań! Nie możesz
tak patrzeć na wszystko przez pryzmat doświadczeń
– powiedziała Hermiona.
-
Naprawdę, nie mam na
nic siły –
szlochała.
I
wtedy przerwał jej krzyk Malfoya. Wywracał coś na dole. Obie
dziewczyny pobiegły schodami w dół.
-
Co się..? –
chciała zapytać Hermiona ale przerwały jej wrzaski chłopaka.
-
Gdzie jest ten śmieć?!
Zabiję go! Gdzie on jest?! –
krzyczał czerwony.
-
Draco spokojnie. Nie ma
go tutaj –
powiedziała Ginny podchodząc powoli do niego.
-
Zabiję go!
– wykrzyczał jeszcze i się aportował.
Dla
Hermiony to było zbyt wiele wydarzeń jak na jeden mały dzień. Nie
miała siły siedzieć i pocieszać dłużej niezdecydowaną
przyjaciółkę. Uśmiechnęła się do niej przepraszająco. Wróciła
do pokoju na piętrze i położyła się do łóżka w sypialni
Ginewry.
Ta
z kolei siedziała w kuchni i nie miała pojęcia co ze sobą zrobić.
Molly podeszła do niej i objęła ją ponownie.
-
Nie lubiłam nigdy
Dracona ale wiesz, młody wychowanek Lucjusza wydaje się być bardzo
przejęty. Nie chce ci nic sugerować ale zachowywał się trochę
nierozważnie. Nie patrząc na to to miłe
– uśmiechnęła się ciepło do córki.
-
Mamo, co jeśli om
zrobi krzywdę Deanowi? – powiedziała zmartwiona.
- Pamiętasz
jak miał zabić Albusa? Nie dał rady –
odparła pani Weasley i wstała od stołu.
- Idę
się położyć –
mruknęła i udała się do sypialni w której chrapała już jej
przyjaciółka. Ułożyła się na drugim łóżku i przykryła
kocem
*
Severus
był w Spinnger’s End. Pił właśnie czerwone wino. Zastanawiał
się nad tym dlaczego właściwie tak bardzo interesował się
Granger. Chyba nadal nie był do niej przekonany w stu procentach.
Była zbyt młoda. Nie była nawet w jego typie. Była pulchna a on
wolał chude. Miała rozczochrane, brązowe włosy a on wolał
szatynki. Lubił kobiety a nie dziewczynki. Ale coś w niej było, że
się do niej przekonywał.
Chociażby
to że uratowała mu życie. Ciągle nie mógł sobie z tym poradzić.
Przecież kochała Harry’ego. Jak rodzinę. Znali się od
pierwszego roku w Hogwarcie. Starał się wpoić sobie do głowy, że
to zrobiła pod wpływem impulsu. Był jeszcze wtedy jej
nauczycielem. Ale zabił Dumbledore’a o czym na pewno Potter ją
poinformował. Był śmierciożercą, pozwalał na terror i przemoc w
Hogwarcie. Wiedziała o tym, gdy wtargnęła do szkoły z
przyjaciółmi przez pokój życzeń.
Może
on wcale jej nie kochał? Może to była tylko wdzięczność, za to
co zrobiła? I chciał się odwdzięczyć dlatego był obok gdy tego
chciała i potrzebowała. Z drugiej strony jej ciało. Gorące,
wijące się pod wpływem jego dotyku. Jej chętne usta i błagania
by ją zaspokoił. Jęki, które były muzyką dla jego uszu. Więc
dlaczego wciąż się wahał co do swoich uczuć?
Sam
dobrze wiedział że nie pozwoliłby sobie pójść do łóżka z
kimś kto dla niego nic nie znaczy. Uświadamiając sobie że może
faktycznie darzy ją jakimś uczuciem, silnym ale niepewnym utkwił
wzrok w oknie. Upił kolejny łyk wina. Wyciągnął z jednego z
regałów książkę. Przewertował ją w poszukiwaniu odpowiedniej
strony. Zajął się czytaniem. Chciał uspokoić swoje myśli. Nie
chciał myśleć o niej, bo zaraz wydawałoby mu się że za nią
tęskni. A Severus Snape nie tęskni. Był pozbawionym uczuć, zimnym
staruchem. Chociaż w środku był nadal małym, zamkniętym w sobie
chłopcem, który nie miał przyjaciół. Cholera. Znowu myślał o
tym co czuje zamiast zająć się lekturą. Powrócił wzrokiem do
kartek. Upił następny, tym razem dość spory łyk wina. Dopił
kieliszek i odstawił go na stolik.
Wkrótce
po przeczytaniu kilkunastu stron książka opadła mu na klatkę
piersiową. Miał zamknięte oczy, usta układały się w cienką
prostą linię. Oddychał regularnie.
Śniła
mu się matka, która była spokojna ale smutna. Pytał dlaczego.
Powtarzała że chce aby był szczęśliwy. Że sam sobie to
utrudnia. Przepraszał ją. Przepraszał że jej nie odwiedzał, ale
ona uśmiechała się szeroko. Była skupiona tylko na nim i jego
szczęściu. Gdy obiecał że kiedyś będzie, zniknęła.
1*
- tytuł „Truly, Madly, Deeply” - 1990 rok, z udziałem Alana
Rickmana
Świetna notka. Szkoda tylko, że Snape jest taki niezdecydowany. Mam nadzieję, że w końcu skończy tą walkę sam ze sobą i zapomni o Lily. Gdyby tylko McGonagall zdołała przekonać Severusa do jego uczuć było by wspaniale.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam i czekam na nn.
Ps. Jeżeli lubisz Brzydulę to zapraszam na mojego bloga http://historiabrzyduli.blog.onet.pl/
Genialnie pisz dalej;)
OdpowiedzUsuń