Zapowiedź
złego, jeśli się ogarniecie w którym momencie. Poza tym rozdział
obrzydliwy i przesłodzony. Fuj. Nienawidzę siebie że to zrobiłam.
W sumie będzie dwadzieścia cztery rozdziały. Ostatni został
ukończony. Gorzej z 22 i 23 z którymi mam mały problem. Ale na
pewno jakoś będzie. Zastanawiam się również nad magicznym
przejściem, do którego furtkę zostawiłam w końcówce ostatniego
chaptera. O tym zadecydujecie Wy czy moje wypociny są w ogóle
czegoś warte. Dziękuję tym którzy nadal wytrwale czytają.
Chapter
19 – Kolejne święta u Weasleyów
Oboje
wrócili po północy do lochów, wcześniej robiąc obchód
dormitoriów swoich domów. Wszystko było w porządku - na
szczęście. Hermionie zdarzyła się jedna mała płacząca
gryfonka, a Severus musiał objechać jednego ze ślizgonów za
głupie żarty pod adresem kolegów wracających z balu.
-
Uspokoiłeś
się już?
- Wymamrotała przez zaciśnięte żeby, otwierając mahoniowe drzwi.
-
A
czy ja byłem niespokojny?
- Zakpił i gdy tylko drzwi się zamknęły objął ja i ucałował
jej usta.
-
Zdarzało ci się
- wydukała miedzy pocałunkami. Zdjęła szpilki, które dały jej
się we znaki. Zarzuciła ręce wokół jego szyi i oddała się w
jego ręce.
***
Dni
mijały szybko, jeden po drugim. Codzienna rutyna owładnęła
większość szkoły. Rano śniadanie, pierwsze i drugie zajęcia,
obiad, trzecie zajęcia. Następnie czas wolny i kolacja. Jesienne
wieczory przeradzały się w coraz bardziej mroźne i zimowe noce.
Święta
zbliżały się wielkimi krokami. Severus siedział wieczorem w swoim
fotelu.
-
Weasleyowie
zaprosili nas na święta
- wymruczał zza proroka codziennego, którego właśnie wertował.
-
Jak
to? Ginny o niczym mi nie wspominała. Skąd wiesz?
- Zapytała Hermiona, która właśnie przechodziła z łazienki do
sypialni.
-
Dostałem zaproszenie na jesiennym balu
- odpowiedział, irytując się że jedna z kartek nie chce się
odkleić od drugiej.
-
To
wiele wyjaśnia. Ciekawa jestem, od kiedy Ginny tak za tobą
przepada, że pragnie mieć cię na święta w Norze, hmm?
- Zapytała z rozbawieniem, ale w jej głosie dało się wyczuć
nutkę zazdrości.
-
No
nie wierze. Zazdrosna?
– Wymruczał, opuszczając gazetę na kolana. Jego mina mówiła za
niego. Był wyraźnie rozbawiony, ale nie dawał się ponosić za
bardzo emocjom.
-
Ja?
- Prychnęła - zazdrosna?
Ja? -
Prychnęła drugi raz i zamknęła za sobą drzwi do łazienki. Miała
ochotę na zwykły ciepły prysznic. Otworzyła wodę, ale miała
problem z rozsunięciem zamka od sukienki. Nie gasząc lecącej
cieczy wróciła do Severusa - Mógłbyś?
- Zapytała odwracając się do niego tyłem. Wstał flegmatycznie i
powoli zaczął zsuwać w dół zamek, następnie nieoczekiwanie
całować miejsca, których sukienka już nie przykrywała. Na jej
gładkiej skórze pojawiła się gęsia skórka. Uśmiechnęła się
ponętnie, czego nie mógł dostrzec. Był delikatny, jego gładkie
lecz spracowane dłonie błądziły wzdłuż jej linii kręgosłupa.
Odwrócił ją przodem do siebie i ujrzał jej rozżarzone tęczówki,
które wyglądały jakby chciała go zjeść. Pragnęła go bardziej
z każdym kolejnym dotykiem. Chwyciła jego dłoń, którą splotła
ze swoją i poprowadziła go do łazienki, z której nadal było
słychać płynącą wodę.
*
Ginny
krzątała się po kuchni. Przenosiła z szafek kuchennych na stół
półmiski, garnki i talerze. Ustawiła na środku świecznik,
poczuła ciepłe, silne ręce na swojej talii, które ciągnęły ją
w nieokreślonym kierunku.
-
Draco..
– wymruczała, gdy poczuła na szyi ciepłe usta chłopaka.
Zarumieniła się, odgięła szyję do tyłu by dać mu lepszy
dostęp. Oparła głowę na jego ramieniu. Odwrócił ją do siebie
przodem i ucałował jej czoło.
-
Dziękuje
-
wyszeptał uśmiechając się szeroko. Ginny ponownie oblała się
rumieńcem i odwzajemniła uśmiech - w
czym ci pomóc?
- zapytał puszczając ją, a ona wróciła do swoich zajęć. W tym
momencie w kuchni pojawił się kurz, a z kominka wyszła Hermiona z
szerokim uśmiechem, a zaraz za nią Severus ubrany w ciemny sweter w
zimowe wzory. Ruda spojrzała na niego ze zdziwieniem i zachichotała
pod nosem.
-
Bez
komentarza...
- syknął na widok czerwonego ze śmiechu Dracona.
-
Oh
przestań się już dąsać. Wyglądasz bardzo ładnie, przynajmniej
raz inaczej
- odrzekła Granger, przytulając nadal śmiejąca się Weasley.
Przeszła obok stołu i przytuliła również Malfoya, który
odpowiedział tym samym. Snape zmierzył go nienawistnym spojrzeniem
i ruszył w kierunku salonu. Odnalazł tam duży, masywny fotel, w
który od razu się wpasował. Chciał tylko zniknąć stamtąd.
Hermiona kazała mu założyć ten idiotyczny sweter i zagroziła że
nie pozwoli się dotknąć przez wieki. Mówiła też, że nie będzie
się do niego odzywać, ale wiedział że to niemożliwe, dlatego ta
groźba nie zrobiła na nim wrażenia.
-
Hermiona!
- krzyknął Ron zbiegając żwawo po schodach. Nie zwracając uwagi
na nikogo przytulił ją mocno do siebie i przymknął oczy, aby
nacieszyć się tym krótkim aktem ich przyjaźni.
-
Cześć
Ron
- powiedziała z wesołym uśmiechem i przyjęła go z rozłożonymi
ramionami. Stęskniła się za nim. Ostatni raz rozmawiali w Trzech
Miotłach, gdy był przejazdem, bo wyjeżdżał do Francji, aby
poznać bliżej rodziców Gabrielle. Niestety ani George ani Bill nie
zjawili się na te święta. Miała nadzieję się z nimi zobaczyć,
zwłaszcza z młodszym z braci. Nie odzywał się od swojego ślubu,
dlatego gdy pani Weasley weszła do salonu i ogłosiła, że żadnego
z nich nie będzie i że można iść do salonu aby przed kolacją
rozpakować prezenty, poczuła się zawiedziona.
-
Wielka
szkoda. George nie odezwał się do mnie od wesela
– mruknęła Hermiona i poszła za Draconem do pokoju, a zaraz za
nią Ron.
Severus
poderwał się z fotela gdy wszyscy zebrali się dookoła choinki.
Stanął gdzieś w kącie, obserwując swojego chrześniaka. Niedawno
nawiedziła go Narcyza. Mówiła że nie jest zadowolona z jego
związku z Weasley’ówną. Prosiła aby zwracał uwagę na ich
relacje.
-
Ten
prezent jest dla Rona
– powiedziała dumnie Molly, podając czerwony pakunek synowi.
Otworzył go, a w środku były ochraniacze do gry w Quiddicha. Nowe,
błyszczące w które wpatrywał się z szerokim, błogim uśmiechem.
Dobrze wiedział że rodziców nie było na nie stać. Na pewno do
prezentu dołożyła się Gabrielle i Hermiona, która widząc jego
reakcję szeroko się uśmiechnęła.
-
To
dla ciebie mamo
– powiedziała Ginny, widząc zakłopotanie matki, ponieważ
prezent nie był podpisany. Niebieski papier został rozdarty, a pod
nim w pudełku leżały kolczyki z błyszczącymi kamieniami. Kobieta
uchyliła usta ze zdziwienia, a jej twarz zrobiła się czerwona.
Wszyscy domyślili się że do tego przyczynił się Malfoy.
-
To
bardzo piękne… dziękuję… -
wzruszyła się i usiadła na kanapie z wrażenia. Zastąpił ją
Artur, biorąc kolejny pakunek.
-
Hermiono
– podał dziewczynie, a ona skinęła z uśmiechem. Z opakowania
wyjęła szalik który połowicznie był w barwach gryffindoru, a w
połowie slytherinu. Zaczerwieniła się i spojrzała z radością na
Snape’a, który pytająco uniósł brew. Kolejny prezent był
podpisany jako Artur, a w nim znajdował się pozłacany zegarek
który kupiła mu Hermiona. Był uradowany. Święta u Weasley’ów
dawno nie były tak bogate. Draco otrzymał sweter z literką D, jaki
posiadał każdy członek rodziny dlatego uradowany od razu go
założył.
-
Ginny
kochanie
– powiedziała mama podając jej ogromną paczkę. Dziewczyna
rozpakowała ją. W pakunku leżała biała, prosta sukienka –
to nasza rodzinna pamiątka. Dostałam ją od mojej matki, gdy udało
jej się namówić ojca na akceptację mojego ślubu z Arturem
– z wielkim uśmiechem spojrzała na swojego męża. Uroczy gest z
ich strony. Ostatnim prezentem było zielone pudełko które Artur
dumnie podał Severusowi. Zdziwiony mężczyzna otworzył wieko i
dostrzegł książkę w odświeżonej okładce. Wyjął ją i
obejrzał. W środku przyklejona została kartka. Jego własny
podręcznik „eliksiry dla zaawansowanych”. Jego podręcznik z
wszystkimi notatkami. Na karteczce napisane było:
„Dziękuję
za wskazówki. Nauczyłem
się
z tej książki
więcej
niż
przez pięć
czy sześć
lat razem wziętych.
Był
pan najodważniejszym
człowiekiem
jakiego znałem.
Dziękuję
za wszystko”
– H. Potter.
Ginny
uważnie patrzyła na jego reakcję. Ona odnalazła ten podręcznik
wśród rzeczy Harry’ego. Potter musiał odnaleźć ją w pokoju
życzeń.
Hermiona
podeszła do niego i bez trudu rozpoznała pismo swojego przyjaciela.
Dostrzegł łzy w jej oczach ale ani drgnął. Wszyscy Weasley’owie
zasiedli do stołu w kuchni. Również Snape przeszedł do drugiego
pomieszczenia.
Draco
został, wpatrując się w smutną twarz dziewczyny. Łzy coraz
szybciej i częściej spływały po jej policzkach.
-
Nie
płacz Granger. Nie przywrócisz mu życia..
– szepnął w jej stronę. Powiedział to samo co kiedyś słyszała
od Severusa. Dziwił się że jego ojciec chrzestny nie przejął się
dziewczyną, która niemal rozpłakała się przy wszystkich.
Hermiona podeszła do blondyna, wtuliła się w jego ramię i
rozpłakała się na dobre.
-
Przepraszam..
– wyszlochała między pociąganiem nosem, a ocieraniem oczu.
-
Wystarczy!
–
usłyszeli ostry, zimny głos. Snape stał w drzwiach i morderczym
spojrzeniem lustrował Dracona. Ten odszedł posłusznie do kuchni, a
Mistrz Eliksirów podszedł do niej. Spojrzał w jej oczy, ale
odwróciła wzrok. Chwycił jej twarz w dłonie i zmusił do
spojrzenia – popatrz
na mnie
– syknął spokojnie. Gdy popatrzyła w twarz na której malował
się stoicki spokój usłyszała –
ile razy mówiłem. Swoim płaczem nie przywrócisz mu życia
– mówił trzeźwo ale ktoś wszedł pośpiesznie do pomieszczenia.
Ruda czupryna mignęła mu i ujrzał kochaną przez siebie kobietę w
objęciach Ronalda Weasleya.
-
Ona
potrzebuje bezpieczeństwa, a nie wykładów
– burknął złośliwie rudzielec. Mężczyzna aportował się. Był
wściekły że jego był uczeń go poucza –
chodź. Idziemy jeść
– otulił ją ramieniem i poprowadził do kuchni. Usiedli przy
stole, a na talerzu dziewczyny pojawiło się jedzenie. Nic nie
zjadła.
-
Bardzo
dziękuję za wszystko, za wspaniałe święta. Przepraszam za kłopot
– mruknęła trochę sztywno i aportowała się wprost do komnat.
Severus
siedział na fotelu przy butelce ognistej. Spojrzała na niego i
podeszła łagodnym krokiem.
-
Nie
zniosę tego dłużej, że nie jesteś moja
– wychrypiał wpatrując się w kominek.
-
Więc
się pobierzmy…
- powiedziała beztrosko, bez chwili zastanowienia. Spojrzał na nią
tępym wzrokiem.
-
Nie
pozwolę…
- przymknęła mu usta dłonią. Podeszła do niego i spojrzała w
jego czarne oczy.
-
Mam
gdzieś czy na to pozwalasz czy nie. Chcę za ciebie wyjść tylko
musisz powiedzieć czy tego chcesz. Nie czy zmarnujesz mi życie i
nie czy to będzie dla mnie dobre
– powiedziała stanowczo, nawet nie mrugając.
Nie
odezwał się. Wyszedł z salonu, zamknął się w łazience.
Usłyszała trzask i nikogo już nie było, nawet w łazience.
Została sama. Snape aportował się gdzieś na Spinner’s End,
kilka kroków od jego mieszkania. Był piekielnie zły na siebie że
to ona zaproponowała ślub. To rolą mężczyzny były oświadczyny.
Wszedł
pośpiesznie do mieszkania, przeszedł do swojego gabinetu i wyjął
z jednej z szuflad pudełko, które zabrał z kredensu w Bułgarii.
Wrócił przez frontowe drzwi, wszedł do salonu i podał jej czarne,
drewniane, pomalowane na czarno pudełeczko.
-
Pobierzmy
się –
powtórzył jej słowa. Hermiona otworzyła je i ujrzała złoty
pierścionek z zielonym oczkiem. W końcu od pokoleń, po linii
Eleein wszyscy byli w Slytherinie, stąd kolor błyskotki. Założyła
go na palec. Idealnie pasował. Poczuła pieczenie pod pierścionkiem.
Chciała go zdjąć ale się nie dało. Przywarł do jej skóry.
-
Dlaczego…?
–
wyjąkała zakłopotana, patrząc na narzeczonego.
-
Jest
magiczny. Do dnia ślubu nie będziesz mogła go zdjąć…
- wymruczał obserwując jak szarpała się z kamieniem.
-
A
co gdybym się rozmyśliła?
– powiedziała oburzona, z determinacją wpatrując się w jego
oblicze.
-
Już
się rozmyśliłaś?!
– zapytał rozbawiony. Dziewczyna podeszła do niego i zdzieliła
go pięścią w ramię.
-
Nigdy!
– wymruczała, przytulając się do niego. Pocałowała go ale on
zacisnął usta i odwrócił wzrok.
-
Nie
będziesz mnie bić
– syknął i pocałował ją namiętnie. Całował zachłannie jej
usta, czując że chce się oderwać przycisnął ją bardziej do
siebie.
-
Severusie!
– zaczęła chichotać, gdy łaskotał ją w brzuch. Nie mogła
przestać się śmiać – daj
spokój –
krzyknęła nie mogąc się opanować – nie
będę! Dobrze! Nie będę!
– chichotała dalej.
-
Wreszcie..
– prychnął z satysfakcją. Wyciągnął dłonie ku ogniu aby się
ogrzać.
-
Zimno
ci?
– zapytała zdziwiona, widząc jak ogrzewa sobie ręce. Zazwyczaj
nie było mu zimno. Hermiona podeszła do niego i położyła mu dłoń
na policzku. Miała wrażenie że płonie.
-
Tylko
trochę
– syknął, widząc niepokój w jej oczach. Machnęła różdżką
i z sypialni przyleciał ciepły, wełniany koc. Rozłożyła go i
okryła mężczyznę od szyi po kostki. Zawołała skrzaty aby
zaparzyły im gorącą herbatę.
-
Jesteś zadowolona że masz nad kim się pastwić, czyż nie?
– prychnął, obserwując jak krząta się wokół niego.
-
Przestań
– uchyliła usta, jej źrenice powiększyły się, oddech
przyspieszył. Już miała na niego krzyknąć, żeby przestał się
z niej naśmiewać.
-
Już
przestań się tak droczyć
– wymamrotał bardziej do siebie niż do niej. Poddał się, dając
otulić się bardziej. Dziewczyna podeszła do niego i ponownie
przyłożyła dłonie do jego policzka i czoła.
-
Masz
gorączkę –
wyszeptała. Nigdy nie była w sytuacji gdy ktoś w magicznym świecie
miał podwyższoną temperaturę ciała. Rozejrzała się
zdenerwowana po komnacie. Widząc jej popłoch Snape chwycił jej
nadgarstek i drugą ręką wskazał fotel.
-
Spokojnie,
to tylko zwykłe, mugolskie przeziębienie. Podaj mi herbatę
– odparł, wyciągając rękę po kubek.
-
Na
pewno nie chcesz żebym poszła po Madam Pomfrey? Albo nie wiem.. po
Minerwę?
– zapytała, niepewnie siadając w fotelu. Podała mu gliniane
naczynie, widząc że sam nie sięgnie po nie.
-
Tak
jestem pewny
– mruknął, upił duży łyk gorącej herbaty. Podał jej i oparł
się, moszcząc pod kocem. Widząc że przymyka oczy ze zmęczenia i
uspokaja oddech powiedziała:
-
Chodź
do łóżka. Wyśpisz się i wygrzejesz. Na pewno poczujesz się
lepiej
– uśmiechnęła się i wstała energicznie. Zdjęła z niego koc.
Objęła go i poprowadziła do innego pokoju. Ułożyła pod kołdrą
i podała jeszcze nieco herbaty.
Proszę tylko nie mów że to jakaś straszna choroba i Severus zginie.. to byłoby złe. Bardzo.
OdpowiedzUsuńWcale nie jest przesłodzony. mnie się podoba :)
Łoo ... Zatkało mnie ... Czekaj na rozwój wydarzeń i masz pisać szybciej !! :D Zapraszam do mnie :D Miałam informować xD http://magicalworld.blox.pl/html Slange12 :)
OdpowiedzUsuń