poniedziałek, 25 lutego 2013

Epilog - End of the War

Dotarłam do epilogu. Wiem że wiele osób będzie niezadowolonych. Bardzo mi przykro z tego powodu. Przepraszam Was że tak wyszło. Że zrobiłam to co musiałam. Nie mam pomysłu na przygody Hermiony i Severusa, w otoczeniu jakie im stworzyłam.
Był i jest to jeden z pierwszych prawdziwych FF jakie napisałam i które się w miarę do czegoś nadawały. Jestem bardzo wdzięczna osobą które dotrwały do końca. Jest mi miło że spodobała Wam się moja twórczość.
Kolejną wiadomością jest to, że wraz z epilogiem wstawiam również pierwszy, premierowy rozdział czegoś innego. Jedyne co zdradzę dla tych którzy czują się zniechęceni, że jest to trochę inna rzeczywistość i patrzę na Hogwart trochę innym okiem, niż jak zaczynałam pisać End of the War. Dojrzałam, mimo że pisanie tego zajęło mi tylko dwa miesiące. Są to tylko 24 rozdziały razem z epilogiem i prologiem. Ale przez ten czas bardzo się rozwinęłam. Mam lepszą wyobraźnię i potrafię więcej opisywać. To co będzie czekało na tych którzy dalej chcieliby czytać moją twórczość to trochę śmiechu, zagadek, może tajemnic. Nadal nie określiłam konkretnego parringu. Na pewno będą elementy Sevmione i Dramione. Oprócz tego być może pojawi się Luna/Neville. Zaczynam wszystko również z pobocznym Hinny, ale zobaczę co wyjdzie w praniu. Jeśli znudzi mi się ta para to znajdę coś innego.
Dziękuję za wszystko i liczę że ktoś będzie czytać moje nowe wypociny *smutek*

Epilog

- Hermiono… Hermiono proszę.. – mówił Ron błagalnym głosem. Ginny stała obok niego.
- Nie! Nie przeniosę się do Nory – powtarzała cichym ale stanowczym głosem Granger.
- Miona proszę. Nie chcę żebyś była sama… - ruda postanowiła przemówić, widząc że wykłady jej brata są na nic. Jej przyjaciółka była blada, zgarbiona, jej oczy były bez życia, wiecznie napuchnięte.
- Bez niego już zawsze będę sama. Jasne?! – podniosła głos, ale chwilę później znowu wycierała w rozpaczy nos.
- Przyjdziesz chociaż w niedzielę na obiad? Mama cię zaprasza – wtrącił się z rezygnacją Weasley. Dał za wygraną. Hermiona była zrozpaczona. Ale rozumiał że chciała być sama i potrafił to uszanować. Nie to co jego siostra.
- Hermiono proszę, chociaż na dwa dni… - trzymała się swojego, mówiąc spokojnym, aksamitnym głosem.
- Nie! Nie! Powiedziałam że nie! – zaczęła krzyczeć, a echo rozniosło się po pustym cmentarzu na którym się znajdowali.
- Odzywaj się. Przyjdę do ciebie. W środę – mruknęła ruda i poddała się. Odeszli kawałek i aportowali się do Nory. Hermiona nadal siedziała przy grobie ukochanego. Nie potrafiła pojąć dlaczego jej się to przytrafiło. Dlaczego gdy wszystko już się ułożyło, gdy już miało być dobrze to zaczęło być źle. Zaczęła przypominać sobie jak pierwszy raz się z nim całowała, gdy tańczyli razem na jesiennym balu, gdy się kłócili. Przed oczami stanął jej ich ślub, a zaraz później jego twarz, która zasnęła na wieki. Żałowała że tak dużo czasu zmarnowali na kłótnie, niedopowiedziane słowa i fochy. Jak dwa tygodnie się do siebie nie odzywali. Ile oddałaby teraz aby żył jeszcze dwa tygodnie.
Wróciła do mieszkania na Spinner’s End, w którym mieszkali po ślubie, w którym chorował, w którym umarł.
Usiadła za biurkiem i dostrzegła stos listów, które przyszły podczas jej nieobecności. Wiele kondolencji, mnóstwo listów od martwiącego się George’a, kolejnych kilka od Ginny i dwa od Billa. Wszyscy się o nią martwili. Bali się że zrobi sobie coś. A ona czytając to wszystko rozklejała się coraz bardziej. Chciała wypić wodę ze szklanki stojącej na biurku, ale wypadła jej z ręki i roztłukła się. Granger rozpłakała się jeszcze bardziej. Weszła do łóżka w którym jeszcze tak niedawno leżeli. Objęci. Mimo jego stanu. Tęskniła za jego zapachem. Za silnymi ramionami. Za ironią, która non stop płynęła z jego ust. Usta. Za ciepłymi wargami kojącymi każdy ból. Była bezbronna i bezradna. Okryła się kołdrą i zamknęła oczy, z który bez przerwy płynęły łzy. Nie było momentu w którym by nie płakała. Miłość jej życia odeszła. Zostawił ją. Samą. Nie wiedziała jak dać ukojenie i upust bólowi serca, który rozdzierał je na milion małych kawałków. Każde wspomnienie wzmagało ból. Przy łóżku miała jedno ich wspólne zdjęcie z wesela, gdy brał ją na ręce. Nic nie jadła od dłuższego czasu. Nie chciała. Nie miała na nic siły. Ne potrafiła normalnie żyć bez niego.
Gdy w końcu sen przyszedł aby ukoić napuchnięte oczy, aby mogła na chwilę nie myśleć. Ale sen pogorszył wszystko. Severus w swoich codziennych szatach pojawił się przed jej oczami.
Obiecywał że zawsze będzie z nią, żeby przestała się mazgaić i dziękował za to że za nim tęskni. Obudziła się po ponad dobie snu. Rozejrzała się dookoła, mając nadzieję że fakt że Snape umarł nie ma miejsca. Ale nigdzie go nie było. Zrozpaczona schowała się pod kołdrę. Wszystko w jej głowie wirowało. Miała ochotę wtulić się w silne ramię Mistrza Eliksirów. Ale jego już nie było. Musiała pokonywać trud codzienności z dodatkowym obciążeniem – bez niego.
Była sama i nic nie mogła na to poradzić. Siedziała pod kołdrą i miała wrażenie że słyszy jego głos, który każe jej wyjść i się ogarnąć.
Tak bardzo za nim tęskniła. Chciała chociaż na chwilę móc widzieć jego czarne oczy, które unikały jej spojrzenia. Poczuć jego ręce na swoich ramionach.
Nawet nie zwróciła uwagi, że za oknem zrobiło się ciemno. Do drewnianych drzwi ktoś pukał. Podniosła się z łóżka i zajrzała przez wizjer. Przed drzwiami stał wysoki mężczyzna. Otworzyła je ocierając wcześniej oczy.
- Hermiono… - powiedział aksamitnym, niskim głosem. Podszedł bliżej i nie musiał długo czekać, bo dziewczyna przylgnęła do jego ciała i rozpłakała się – Ci… - podszedł za drzwi i zamknął je za nimi.
- Bill. Jego nie ma… dlaczego…? – szlochała.
- Chodź. Cii.. Spokojnie…- nie wiedział jak i co miał jej powiedzieć. Zobaczył brudne stosy naczyń w kuchni, brudne ubrania na ziemi. Otworzył lodówkę, a w niej nic nie było. Machnął różdżką i zapełniła się. Zaczarował naczynia i pozbierał ubrania – Jadłaś coś? – zapytał z kuchni ale nie usłyszał odpowiedzi. Pokroił chleb, posmarował masłem, przykrył sałatą, pomidorem i serem żółtym.
- Dziękuję – wyszeptała i zaczęła jeść. Weasley jeszcze nigdy nie widział jej w takim stanie. Przyszło mu na myśl że ona nigdy nie da sobie rady sama. Napisał sowę do Fleur, że zostaje aby się nią zająć.
- Hermiono, proszę. Musisz gdzieś wychodzić. Może wrócisz do Hogwartu? – zapytał siadając naprzeciwko niej. Nie odpowiedziała. Skończyła kanapki i odłożyła talerz na szafkę, jednak rudzielec zabrał go do kuchni. Wrócił i przysunął się do niej.
- Dlaczego go nie ma… Tęsknie za nim… - powtarzała Granger wpatrując się smutno w podłogę.
- Potrzebujesz czegoś? – zapytał omijając jej szlochanie.
- Nie.. – mruknęła smutno, nadal patrząc pod nogi.
- Proszę zacznij trochę myśleć o sobie – powiedział troskliwie obejmując ją. Położyła głowę na jego ramieniu nadal tępo patrząc w dół.
- Nie rozumiesz… nikt nie rozumie.. byłam jego ostatnią szansą. A on moją. Teraz wszystko stracone. Już zawsze będę sama – powiedziała stanowczo, przenosząc wzrok na niego – Rozumiesz? Sama. Więc możesz wracać do Fleur - prychnęła, ale po chwili rozpłakała się ponownie.
- Ciii – głaskał ją po głowie – nie płacz. Nauczysz się żyć bez niego. Tylko daj sobie czas – powiedział do niej, ale wcale słuchała. Trzymała się jedną ręką jego koszuli, płakała mu w ramię, mocząc materiał.
- Ale ja chcę żyć z nim. Tylko nie wiem jak mogłabym.. – Bill zmierzył ją wzrokiem pełnym troski ale i złości.
- Nawet nie myśl o takich rzeczach. Bo będę musiał zostać dłużej i codziennie ktoś będzie z tobą, bo nikt z nas nie chce aby coś ci się stało. Więc proszę, musisz się pogodzić z tym co się stało – powiedział surowo, ale widząc jej smutne oczy, złagodniał.
- Kiedy ja za nim bardzo tęsknie. Był dla mnie wszystkim – szlochała.
- Idź już spać – powiedział głaszcząc ją po głowie – no już, już – popędził, a Hermiona wpełzła pod kołdrę. Weasley otulił ją i przygasił światło.
- Zostań.. – poprosiła i złapała go za rękę. Przymknęła powieki. Uspokoiła oddech.
Gdy ocknęła się rano za rękę nadal trzymał ją rudzielec ale nie był to Bill.
- Jak się czujesz? – zapytał, a gdy przetarła oczy dojrzała że przy niej siedzi George, brat poprzedniego gościa.
- George? Co tu robisz? Przecież musisz być z Cho, ona.. przecież.. – ale z jej kuchni wyszła Chang z delikatnym uśmiechem na twarzy. Oboje wiedzieli jak to jest stracić najbliższą osobę. Dlatego Hermionie ich towarzystwo pomagało najbardziej.
- Spokojnie. A teraz wstawaj. Bo śniadanie już czeka – powiedziała czarnowłosa podając jej rękę. Granger wstała i rozprostowała ubranie.
- Chyba muszę się umyć – powiedziała z przepraszającą miną. Weszła do łazienki i usiadła pod ścianą starając się opanować histerię. Kolejny ranek bez Severusa. Nie wiedziała dlaczego poranki i wieczory były najgorsze. Po chwili usłyszała pukanie do drzwi.
- Wszystko w porządku? – to był głos George’a.
- Tak – starała się powiedzieć jak najzwyczajniej. Podniosła się. Rozebrała i weszła pod prysznic. Wyszła po 20 minutach, a George naprowadził ją do kuchni, gdzie Chang podała jej talerz pełen jedzenia.
- Smacznego – uśmiechnęła się szeroko. Weasley objął swoją żonę.
- Bardzo wam dziękuję. Ale poradzę już sobie – przez jej twarz przemknął cień uśmiechu.
- Jeszcze nie. Nie możesz być sama. Nie teraz. Minął dopiero miesiąc. Ale wierze że nauczysz się żyć bez niego – powiedziała Cho. Wymawianie jego imienia nie było dobrym pomysłem, zwłaszcza w obecności jego żony.
- Ale… - Hermiona otworzyła usta, ale dziewczyna kontynuowała.
- Powinnaś wrócić do Hogwartu. Może od drugiego semestru? Musisz się czymś zająć. Musisz mieć za co żyć – żona Georga poruszała bardzo trudny lecz ważny temat. Miała rację. Musi się czymś zająć ale bez Severusa w Hogwarcie nie będzie tak samo.
- Wiem, masz rację – powiedziała spokojnie i spojrzała na zatroskanego Weasley’a.
- No dobra. My się zwijamy – powiedział rudowłosy i pomógł ubrać się Cho.
- Bardzo dziękuję – powiedziała Granger.
- Zaraz przyjdzie Ginny, Draco i Ron – oznajmiła jeszcze zanim wyszli. I faktycznie. Nie minęło 10 minut i w drzwiach stał blondyn. Widząc Hermionę z tak smutnym spojrzeniem, objął ją i przycisnął mocno do siebie. Nie układało mu się z Weasley. Nie potrafili się dogadać. Rozeszli się ale ich towarzystwo nie krępowało ich nawzajem. Malfoy obejmował ją i gładził dłonią jej włosy. Był blisko. Dopiero gdy Ron odciągnął go, opanował się.
- Jak się czujesz? – zapytał rudzielec, a po chwili Ginny przytulała przyjaciółkę.
- Lepiej. Dzięki Cho właściwie… - odpowiedziała siadając w sypialni. Dobrze że jej przyjaciele przyszli. Bez nich nie dałaby rady. Przecież gdyby Severus żył, chciałby żeby była szczęśliwa. Bała się żyć bez niego. Nie chciała tego. Chciała tylko być szczęśliwa. Szczęśliwa z nim. A jego już nie było. Więc nie sądziła że jeszcze kiedyś jej się to uda.

*

Hermiona wróciła do Hogwartu. Zajęła swoje stare stanowisko i dostała komnaty w lochach, w których mieszkała z Severusem.
Stała się silniejsza. Płakała wieczorami, ale nie zawsze. Było jej ciężko ale dawała sobie radę. Była skupiona na pracy. Stała się pewniejsza siebie, bardzo surowa i stanowcza. Uczniowie mimo to ją lubili. Zadawała dużo. Chciała nawet zacząć jakieś studia dodatkowe ale rozmyśliła się.
Wokół niej kręcił się Draco. Był dla niej oparciem, mimo że miał nadzieję że może go pokocha i będzie mógł sprawić że będzie szczęśliwa. Znowu. Ale nie naciskał na nią. Był rozważny i starał się być na uboczu. Ginny pogodziła się z Deanem, który wyjaśnił jej że wtedy kłamał i od razu do siebie wrócili.

*

- Posłuchaj mnie… - powiedział Malfoy, dokładnie dwa lata po śmierci Severusa. Hermiona siedziała naprzeciwko niego, wpatrując się w niego z lekkim uśmiechem.
- Tak? – zapytała, szukając dalszej części zdania, które zaczął w jego oczach.
- Chcę żebyś była szczęśliwa. Chcę dać ci to szczęście – powiedział, podszedł do niej bliżej i kucnął przed nią.
- Zrozum ja już nigdy nie będę szczęśliwa. Bez niego nie dam rady. Przepraszam że to powiem ale nie zastąpisz go – powiedziała odwracając wzrok od blondyna.
- Gdybyś tylko pozwoliła mi abym mógł sprawić że będziesz… - odpowiedział jej. Zaczęli się kłócić. Hermiona rozpłakała się – Zrozum. Zachowujesz się jak on. Po śmierci Lily twierdził że już nigdy nie będzie szczęśliwy. Powiedziałaś mu wtedy że go kochasz, ale że jeśli nadal ją kocha to to się nigdy nie uda – słysząc słowa Dracona zrozumiała jak musiał się czuć, gdy kazała mu decydować. Gdy kazała mu zapomnieć o Lily. Gdy Minerwa opowiedziała jej że przemówiła mu do rozumu – On nie żyje. Widzisz, masz wybór. Kochać trupa, albo spróbować szczęścia ze mną. Zastanów się – wykrzyczał. Nie była aż tak silna. Lubiła Dracona, bardziej jej pomógł niż zaszkodził ale nie wiedziała czy to w ogóle jest dobry pomysł.
- Więc myślisz, że on jest teraz szczęśliwy? Z Lily? Czy Lily nadal jest duszą z James’em? To mnie przerasta… Ale pewnie masz rację. Muszę dać nam szansę, tak jak on dał ją mi i jemu – powiedziała, ocierając policzki z łez. Malfoy spojrzał jej głęboko w oczy.
- Spróbujmy – wyszeptał. Przytulił ją mocno do siebie i nie puszczał. Sam musiał zrozumieć że pamięć
O Severusie Snape’ie będzie zawsze między nimi, że będzie przez nią pielęgnowana. Ale musiał to uszanować i sprawić żeby była szczęśliwa.

KONIEC

6 komentarzy:

  1. Nie podoba mi się

    OdpowiedzUsuń
  2. NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!! Jak mogłaś go zabić potworze!

    OdpowiedzUsuń
  3. UWIELBIAM. Mimo, że zabiłaś Snape. Ale i tak za nim nigdy nie przepadałam.

    Dziękuję. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurde Kurde Kurde ! Przez Ciebie płacze ! :( Jestem zrozpaczona tym że zabiłaś Severusa, czuję do ciebie żal, że tak skończyłaś swoją historię, ale mimo wszystko tak pięknie ujęłaś te powikłania i jego śmierć, iż wybaczam Ci . Każda historia ma swoje zakończenie, nie zawsze wszystko kończy się Happy Endem tak jak w bajkach. Takie jest życie ...

    ~~Rose

    OdpowiedzUsuń
  5. W sumie.. I tak jest to jakiś happy end... Tylko Dramione ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. 33 year old Data Coordiator Nikolas Gudger, hailing from Beamsville enjoys watching movies like "Truman Show, The" and Scrapbooking. Took a trip to Boyana Church and drives a Ferrari 250 GT SWB California Spider. odkryj wiecej

    OdpowiedzUsuń