poniedziałek, 25 lutego 2013

Chapter 1 - So close

So close. Coś nowego. Dajcie znać czy mam kontynouwać! 

- Albusie ja naprawdę nie sądzę, aby to był dobry pomysł - mówił Severus ze skwaszoną miną. Siedział w gabinecie dyrektora, przed jego biurkiem.
- Severusie, nie odwiedziesz mnie od tego pomysłu. Przykro mi że akurat ciebie to spotyka, ale ufam ci i nikt inny nie zrobiłby tego tak dobrze jak ty. To ty jesteś mistrzem Eliksirów - powiedział Dumbledore, uśmiechając się do swojego przyjaciela i podwładnego.
- Albusie bardzo cię proszę. Wakacyjny staż dla uczniów którzy chcą po Hogwarcie zostać mistrzami eliksirów? Doprawdy? - zapytał kpiąco. Spojrzał z politowaniem na dyrektora i wstał z krzesła. Przechadzał się wzdłuż biblioteczki.
- Severusie to trzy godziny dziennie. A uczniów na pewno nie będzie więcej niż dziesięciu. Potrzebujemy takich stażów. Dobrze wiesz ze dwa semestry to za mało, a nie prowadzimy dodatkowych zajęć po lekcjach. Remus zgodził się prowadzić staże z ... - Mistrz Eliksirów przerwał mu, posyłając mu mordercze spojrzenie. Pobladł. Dobrze wiedział co miał usłyszeć ale wolał sam dopowiedzieć sobie to w głowie. Remus Lupin w wakacje, z nim w zamku? Czy nie dość dostał w kość? Bycie podwójnym szpiegiem, efekty crucjatusów, wojna, a teraz to?
- Żartujesz prawda? Lupin tutaj? Może znowu mam ważyć... - ale tym razem i jemu przerwano.
- Właśnie miałem cię o to prosić. Mógłbyś wykorzystać uczniów ze swojego stażu aby zrobić zapas. W ramach ćwiczeń, nauki. Severusie wiem ze nie lubicie się z Remusem ale to bardzo ważne - Albus również wstał z krzesła i podszedł do okna.
- Jak chcesz, dyrektorze - prychnął Snape i wyszedł z gabinetu trzaskając drzwiami.

*

- ...Listy do trzech wakacyjnych zajęć, które są nowością - będą wisie
przed wielką salą. Możecie się wpisywać. Niestety udział mogą wziąć tylko 7 roczni. Wprowadziłem je aby pomóc chętnym, zdobyć dodatkowe wykształcenie. Na wpisy czekamy do zakończenia roku - powiedział przy jednym z ostatnich obiadów dyrektor.
- Jakie są te tematy? - zapytał Ron, nie słuchając wcześniej przemówienia Dumbledore'a.
- Ronald. Mógłbyś się chociaż raz skupi
- syknęła poirytowana Hermiona - Eliksiry, Obrona przed czarną magią i magomedycyna z Madam Pomfrey. Opcm ma uczy
Remus. Wiedziałeś Harry? - zapytała, szturchając ramieniem Wybrańca.
- Nie. Remus o niczym mi nie mówił. Zapisujesz się? - zapytał, przenosząc wzrok z Ginny na nią.
- Oczywiście ze tak. Ale na pewno nie na eliksiry - powiedziała podpierając głowę o rękę.
- Ja idę na opcm. O ile w ogóle. Marnowa
wakacje na naukę? To chyba tylko ty jesteś do tego zdolna - powiedział rudzielec w kierunku Granger.
- Jesteś niemożliwy. Zobaczysz, skończysz bez pracy - syknęła i odwróciła się do Weasley, poruszając jeden z tematów które zaczęły wcześniej.
- A ty? - burknął Ron do Pottera.
- Opcm. Nie oszalałem żeby męczy
się ze Snape’em. A madam Pomfrey jest nie do zniesienia - za nim stanęła czarna posta
. Odchrząknęła.
- Jak zawsze, narzekasz i wybrzydzasz, Potter. Niewdzięczny jak ojciec - wysyczał i odszedł pozostawiając gryfonów w milczeniu.
- Widzisz? Jest nie do zniesienia. Nie mógłby mi już odpuści
? W końcu nic nie zrobiłem - powiedział kładąc głowę na stole.
- Przestań. Nie ma o czym mówić - powiedział Weasley.

*

Hermiona szła właśnie z wieży gryffindoru pod wielką salę aby zapisać się na staż. Podeszła do pergaminów wiszących na ścianie.
Staż u Lupina cały zajęty. Ale Harry i Ron zdążyli się wpisa
. Cholera. Została jej jeszcze magomedycyna... Która również jest pełna. Granger zasłoniła twarz dłońmi.
- Nie wierze... - staż u Snape'a był prawie pusty. Zapisane zostały 4 miejsca. Z czego trzy wpisy należały do ślizgonów. Do Malfoya, Parkinson i Zabiniego. Draco i marnowanie cennego czasu w wakacje? To nie możliwe. Wiec zostało jej spędzenie lata w towarzystwie ślizgonów, Snape'a i.. Ostatni podpis złożyła Luna. Więc i Pomyluny? Świetnie. Ale nie miała wyboru. Chciała wiedzie
więcej. Nie wyobrażała sobie niewykorzystanej możliwości. Machnęła różdżką i jej podpis znalazł się na pergaminie. Uśmiechnęła się w duchu i wróciła powolnym krokiem do pokoju wspólnego.
Po drodze natknęła się na Lovegood która ściągała swoje trampki z rzeźby piaskowej.
- Witaj Hermiono - powiedziała blondynka, uśmiechając się szeroko. Była dziwna jak zawsze ale Hermiona przyzwyczaiła się już do tego.
- Cześć Luno. Mogę cię o coś zapyta
? - spojrzała tajemniczo na nią i usiadła na kamiennej ławce, obok.
- Oczywiście - powiedziała. Udało jej się ściągnąć buty, więc z nimi w ręce usiadła obok gryfonki.
- Dlaczego zapisałaś się na staż do profesora Snape'a? - zapytała, patrząc z zaciekawieniem na puchonkę.
- Miałam nadzieje na magomedycyne ale wszystko było zajęte. Wszyscy poszli do profesora Lupina wiec zdecydowałam że nie chcę żeby profesorowi Snape'owi zrobiło się przykro ze nikt się do niego nie zapisał oprócz ślizgonów - powiedziała Luna, ciepłym głosem. Uśmiechnęła się i wstała.
- Rozumiem. Dziękuję - powiedziała Granger, również wstała i poszła do pokoju wspólnego.
- Gdzie byłaś? - zapytał Ron, gdy tylko Hermiona przeszła przez oraz.
- Zapisywałam się na staż. Widziałam że jednak się zapisałeś. Tylko uważaj bo jeszcze staniesz się mądry - powiedziała złośliwie i wyminęła go. Usiadła obok Seamusa, Harry'ego i Ginny.
- Gdzie się wpisałaś? - zapytała ruda, wtulając się w Pottera.
- Zostało mi tylko to czego nie chciałam - powiedziała zrezygnowana i wbiła spojrzenie w ogień.
- Eliksiry?! - krzyknął Ron, Ginny i Harry jednocześnie.
- Tak... - odpowiedziała. Widząc zdziwienie w ich twarzach, wstała i wspięła się po schodach do dormitorium.
- Czy ona oszalała? - zapytał Weasley, siadając obok Seamusa.
- Snape ja wykończy. Pamiętacie pierwszą klasę? - zapytał Finnegan.
- W dodatku sama się do tego zgłasza?! - powiedział przerażony Ron - wiem co zrobię! - dodał i z uśmiechem na twarzy wstał.
- Daruj sobie. Ona cię nie chce. Kiedy to zrozumiesz? - powiedziała poirytowana rudowłosa, wtulając się bardziej w ramie Harry'ego.
- Nie robię tego z tego powodu. Nie chce żeby zmarnowała sobie wakacje - wspiął się po schodach i zapukał do drzwi pokoju prefekta.
- Wejść - powiedziała sucho. Siedziała na łóżku, przeglądając eliksiry dla zaawansowanych.
- Oddam ci moje miejsce na opcm - powiedział rudzielec, zamykając za sobą drzwi.
- Ron to bardzo mile ale wiesz ze się na to nie zgodzę. Nie mogę. Cieszę się że się zdecydowałeś 'zmarnować' swoje wakacje i nie mam zamiaru tego niszczyć - powiedziała uśmiechając się do niego.
- Przestań. Dobrze wiesz ze i tak tego nie wykorzystam. A Snape będzie cię gnoił! - oburzył się i podszedł bliżej. Usiadł obok niej na łóżku i przyglądał się, jak wertowała strony książki.
- Już za późno. Wpisałam się. Nie ma mowy. Tak ma być. Zresztą będę z Luna. Będzie fajnie - uśmiechnęła się i odłożyła podręcznik.
- Jak chcesz.. Ale tobie to bardziej się przyda.. - mruknął w jej stronę, wbijając wzrok w podłogę.
- To naprawdę mile. Dziękuję - ucałowała jego policzek i wstała. Zrozumiał aluzje. Zrobił się trochę czerwony i wyszedł z komnat.

*

Kolejne zakończenie roku. Wakacje w Hogwarcie zapowiadały się przyjemnie. Część uczniów miała wyjechać ale kilkunastu siedmiorocznych zostawało z profesorem Snape'em, Lupinem, McGonagall, oczywiście Filchem i madam Pomfrey.
- Część was, zapraszam w przyszłym roku. A z częścią się żegnam. Ale liczę ze jeszcze kiedyś na was wpadnę. Życzę wam spokojnych, udanych, bezpiecznych wakacji. Do zobaczenia - powiedział z uśmiechem Dumbledore i wrócił za stół nauczycieli. Zasiadł na swoim złotym fotelu. Większość uczniów szeptała coś miedzy sobą.
Ron szeptał coś do Harry'ego, a Ginny w tym czasie zagadywała Hermione.
- Pamiętasz jak robimy? Musimy ją wykreślić i wpisa
zamiast mnie. Wychodzimy ... Teraz! – szepnął głośniej i obaj szybko wybiegli z sali pełnej uczniów.
- Co oni..? - zapytała Hermiona ale widząc zdziwienie rudej, udawane ale wyglądające przekonująco, zdziwienie odpuściła.
- Nie mam pojęcia - powiedziała patrząc za biegnącymi chłopakami.
- Harry! Cos jest nie tak. Nie da się... - powiedział Ron, patrząc na trzy pergaminy.
- To pewnie Dumbledore rzucił zaklęcia - wyszeptał Harry, słysząc że ktoś za nimi staje.
- Co panowie tutaj robią? – zapytał Filch ze złośliwym uśmiechem.
- Zupełnie nic - powiedzieli równocześnie i wrócili zrezygnowani do sali. Usiedli na swoich miejscach. Dokończyli posiłek. Dyrektor ponownie wstał i podszedł do mównicy.
- Zapomniałem o ważnej sprawie. Dziś rano listy na staże zostały zablokowane. Od poniedziałku zaczynacie w nich pracować. Osoby które zgłosiły się do magomedycyny maja stawić się o godzinie 10 w skrzydle szpitalnym, profesor Lupin prowadzi zajęcia w gabinecie obrony przed czarna magia od godziny 9, a eliksiry w lochach odbędą się od godziny 8. Śniadanie będzie podane od 7.30 do 9.30 aby wszyscy zdążyli przed swoimi zajęciami - odszedł i ponownie zasiadł przy stole.
- O nie. O 8? Czy ten człowiek nigdy nie śpi? - powiedziała Hermiona załamując ręce.
- Czyżby twoja przepowiednia wstawania o 7 w wakacje się spełniła? - zapytał Ron, uśmiechając się złośliwie.
- Skończ. Podjęłam decyzje - warknęła.
- Nie przejmuj się. My musimy wstawać o 8. To zaledwie godzina różnicy - powiedział Harry, klepiąc ją po ramieniu.
- Wiem. Przeżyje. To tylko 3 godziny dziennie z.. – nie dokończyła bo Ginny parsknęła śmiechem.
- Starym nietoperzem? To chcialas powiedziec? - chichotala pod nosem.
- Ciesz się że nie będzie to sam na sam bo jeszcze wypiłby z ciebie krew - powiedział Seamus co najwyraźniej miało być śmieszne ale nikt się nie zaśmiał. Hermiona spojrzała na niego spode łba. Jak zwykle żarty Finnegana nikogo nie śmieszyły.
- Harry.. - powiedziała Ginny, wpatrując się z błogim uśmiechem w chłopaka.
- Tak. Już idziemy, tak tak - oderwał się od rozmowy z Ronem i wstał od stołu. Pokornie lecz z uniesioną wysoko głową, trzymając rękę rudej wyszedł z sali. Stanęli przy ścianie, na której wisiały listy. Wybraniec oparł dziewczynę pospiesznie o ścianę i wpił się w jej wargi. Całowali się namiętnie przez dłuższą chwile, a gdy chłopak zdołał się od niej oderwać zobaczył akurat przechodzącego obok Deana Thomasa. Było mu głupio, ale jeśli faktycznie miedzy nimi było wszystko skończone wrócił do spoglądania na swoja dziewczynę.
- Będę bardzo tęsknić - wyszeptała z uśmiechem, przyglądając się Potterowi.
- Zawsze możesz mnie odwie... Zapomniałem że wyjeżdżasz na treningi - powiedział kładąc dłoń na swoim czole. Zupełnie wyleciało mu z głowy ze Weasley wyjeżdża z kraju.
- Będę w dalekiej Francji.. Z... Flegmą i Billem bo jadą do rodziców Fleur na wakacje... - powiedziała zrezygnowana na myśl że będzie musiała spędzać wolne chwile ze znienawidzoną szwagierką.
- Tylko żebyś nie poznała tam jakiegoś francuza.. - mruknął Harry i ucałował jej usta jeszcze raz. Dziewczyna splotła ich dłonie i pociągnęła go w kierunku błoni.

- Ron proszę cię. Przestań narzekać. Tylko to ci w głowie. Musisz ponosić konsekwencje swoich czynów. Zapisałeś się to zostajesz. I tak byś się nudził w Norze.. - skwitowała Granger, nadgryzając zielone jabłko, które przed chwilą wzięła ze złotego półmiska.
- Ale bym się wysypiał. I nie musiałbym znosić.. Tego.. Obskurnego..Obleśnego.. - nie dokończył bo Hermiona niemal zabiła go wzrokiem.
- Malfoy to Malfoy ale się zmienił. Bez toksycznego wpływu ojca jest całkiem... Znośny - przekonywała samą siebie. Chciała przyjść na pierwsze zajęcia z myślą że faktycznie będzie fajnie i ze Dracon nie będzie zbyt opryskliwy i niemiły.
- Jasne. Nie pamiętasz już jak nazwał cię szlamą? - krzyknął rudzielec, a w sali zrobiło się cicho.
- Pamiętam. Jednak mógłbyś nasze rozmowy trzymać dla siebie a nie wykrzykiwać wszystko co myślisz na całą salę - warknęła dziewczyna i wstała od stołu. Uśmiechnęła się do Cho i Luny które siedziały przy puchońskim stole i wyszła pospiesznie. Usiadła na schodach i uspokajała oddech. Policzyła do 10 i otworzyła oczy. Chciała się opanować ale przed jej oczami stała postać odziana w czarne szaty.
- Panno Granger czy chce pani zarobić pierwszy szlaban? Czy może woli pani abym odjął punkty Gryffindorowi na przyszły rok..? - nietoperz stal przed nią z miną pełną satysfakcji.
- Panie profesorze nie będzie mnie w przyszłym roku.. Karanie innych.. właściwie za co? Siedzę na schodach i nikomu nie przeszkadzam.. - przetarła oczy i spojrzała w jego oblicze.
- To chyba jasne. Wyszła pani z sali, przed wyznaczonym czasem. Sadziłem że błyskotliwa Wiem-To-Wszystko będzie wiedzieć... Wszystko - zamotał się nieco, a widząc rozbawienie na twarzy dziewczyny, obdarzył ją lodowatym, morderczym spojrzeniem.
- Jestem dziesięć kroków od sali. mogę patrzeć stąd co się dzieje. Niech pan przestanie mnie nęka
- prychnęła i skrzyżowała ręce na piersiach.
- Szlaban Granger! - krzyknął i odwrócił się aby wrócić do sali.
- Za co? - krzyknęła z bólem w jego stronę.
- Za impertynencje - przystanął na chwile, i przyspieszył po wymianie z nią spojrzenia.
Świetnie. Szlaban w zakończenie roku? Już go nienawidzę...
Wróciła do sali i usiadła z łoskotem. była wściekła. Dlaczego jej się musi przydarzać. Dlaczego jej się uczepił?
- Nie wierze - mruknęła do siebie i wbiła wzrok w stos jabłek stojących na stole.
- Co? - zapytał zdezorientowany Ron.
- Dostałam szlaban u nietoperza - powiedziała szybko. Czarna postać stała za nią.
- Już dwa. Granger. W lochach o 20 dziś i jutro - prychnął i już odchodził gdy Hermiona się odwróciła zatrzymał się.
- Za co tym razem?! - zapytała spokojniej niż poprzednio.
- Język Granger. Nazwałaś mnie nietoperzem - syknął i odszedł udając że się jej kłania. Hermiona poczerwieniała. Spojrzała ze wściekłością na Rona.
- Jejku. On na serio się na ciebie uwziął - powiedział klepiąc ją po ramieniu aby dodać jej otuchy i nieco uspokoić.
- Zwariuje przez dwa miesiące z ... Oh no wiesz - powiedziała i z rezygnacja opuściła głowę.
W stronę drzwi kierował się Remus Lupin. Widząc załamaną Hermione po odejściu Snape'a z triumfalnym uśmiechem, zatrzymał się przy niej.
- Nie martw się. Smarkerus już taki jest - uśmiechnął się do niej, ale ona nie odwzajemniła. Nawet nie spojrzała na wilkołaka.
- Mam dwa szlabany i dwa miesiące męczarni z.. - nie musiała dokańczać bo Remus wiedział co chciała powiedzieć.
- Na szlabanie zawsze możesz się nie stawić, a jeśli chodzi o staż to znajdzie się miejsce u mnie - powiedział wesoło, a dziewczyna spojrzała na niego ze zdziwieniem.
- Dziękuje profesorze Lupin ale nie chce mieć bocznej furtki. Nie zdążyłam się do pana zapisać, musze ponieść kare. Trudno - uśmiechnęła się przepraszająco i odwróciła, a profesor wyszedł z pomieszczenia.
- Ty na prawdę sama siebie w to wrabiasz - powiedział z politowaniem Ron i poszedł w ślady Lupina.
Została sama przy stole Gryfonów. I w jednej chwili obok niej pojawił się Malfoy.
- Widzę że zostałaś sama Granger. Gdzie twoi głupi przyjaciele? - zapytał, ewidentnie szukając zaczepki.
- Draco proszę. Nie mam siły ani nastroju na twoje głupawe zaczepki. Idź pomęczyć kogoś innego - powiedziała i flegmatycznie się przeciągnęła.
- Ty jednak jesteś wredna szlaa...- nie dokończył ponieważ dziewczyna przystawiła mu różdżkę do szyi.
- Nie wyrażaj się do mnie w ten sposób. Jeśli chcesz ze mną pogadać to znajdź inteligentny temat a nie obrażaj mnie i moich przyjaciół i licz potem na jakąkolwiek chęć konwersacji z tobą, Malfoy - burknęła na koniec i chowając różdżkę do szaty, wstała i z nosem podniesionym do góry wyszła z sali.
Po drodze pośpiesznie wychodząc wpadła na kogoś. Spojrzała do góry, ponieważ mężczyzna był sporo wyższy od niej.
- Bill? - zapytała, mrugając oczami częściej niż normalnie. Nie spodziewała się go w Hogwarcie. Zwłaszcza ze Ginny mówiła jej że mają wyjecha
z Fleur do Francji.
- Witaj Hermiono - powiedziała najstarsza latorośl rodziny Weasley. Uśmiechał się szeroko, ale widząc zdziwienie dziewczyny jego mina uległa skwaszeniu - wszystko w porządku? - zapytał, gdy nic nie odpowiadała.
- Tak tak. Co tu robisz? Słyszałam że jedziesz z Fleur do Francji. I Ginny ma mieszkać u was, prawda? - uśmiechnęła się i nabrała rumieńców, bo przez chwile stała blada jak ściana. Od kiedy poznała Billa miała nadzieje że Ron będzie kiedyś taki jak on. Bo najzwyczajniej jej się spodobał. był miły i pomagał. Zawsze z uśmiechem na twarzy, zagadywał gdy komuś było źle. Sporo się pomyliła, ponieważ bracia byli i zupełnie inni.
- Miałem ale Albus pokrzyżował mi plany - odpowiedział tajemniczo i wyminął dziewczynę. Teraz ona stała bliżej wyjścia, a on kierował się do stołu nauczycieli.
- To znaczy? - zapytała trochę wścibsko, a gdy to zrozumiała, spojrzała na niego przepraszająco.
- Jeszcze się dowiesz. Niech to będzie niespodzianka - powiedział i uśmiechnął się ciepło. Odwrócił się i bez słowa odszedł, kierując się na koniec sali.
Hermionie udało się wreszcie wyjść z sali. Zastanawiała się co mogłaby teraz robić. Skierowała się do wieży gryffindoru aby powtórzyć coś przed poniedziałkowymi zajęciami. Niemal była pewna że nietoperz będzie sprawdzał ich dotychczasowa wiedze.
Gdy weszła do dormitorium, na łóżku obok swojego dostrzegła Ginny która prawie zlewała się z pościelą.
Granger powoli podeszła do swojego kufra, myśląc ze przyjaciółka śpi. Ale ruda podniosła głowę i spojrzała jej prosto w oczy.
- Co się dzieje, co? - zapytała i skierowała się w stronę sąsiedniego łóżka. Usiadła na nim. Ruda oparła głowę o jej ramie.
- Billa nie będzie we Francji, gdy ja będę... - wymruczała cicho. była zła, słychać to było w jej głosie i było widać po spojrzeniu.
- Właśnie go spotkałam ale nie powiedział dlaczego nie jedzie - Hermiona zaczęła głaskać przyjaciółkę po głowie.
- Będę sama z flegmą - zakwiczała Weasley i zrobiła minę zbitego psa.
- Może uda ci się wreszcie nawiązać z nią lepszy kontakt? - brązowooka pałała entuzjazmem i optymizmem.
- Wierzysz w to? Bo ja nie. Ona zawsze będzie flegmą - odpowiedziała jej.
- Przestań narzekać. będzie dobrze. Skupisz się na treningu i jakoś zleci. A teraz zabieraj rzeczy, bo spóźnisz się na pociąg do domu! - obie dziewczyny wstały. Rudowłosa wzięła swój kufer i torbę podręczną i obie wyruszyły z dormitorium, przez pokój wspólny aż wyszły z wieży i zamku. Złapały ostatni powóz na stacje w Hogsmeade.
- Mam nadzieje ze ty tez dobrze spędzisz wakacje - Ginny uśmiechnęła się szeroko.
- Zapewne. Ze starym nietoperzem chyba. już dzisiaj zarobiłam dwa szlabany. On już nawet nie odejmuje mi punktów! - oburzyła się.
Dojechały do stacji, gdzie obie wysiadły a Hermiona pomogła rudej z kufrem. Stanęły przy Hogwart Expressie. Rzuciły się sobie w objęcia.
- Będę bardzo tęsknić. Pisz! - powiedziała Weasley.
- Ja też będę bardzo tęsknić! A ty mi odpisuj - odparła Granger i wpakowała przyjaciółkę z kufrem do pociągu.
- Paaaa - pomachała jej gdy pociąg odjeżdżał.

*

O godzinie dwudziestej Hermiona stawiła się w lochach. Nie spóźniła się ani minuty, bo wiedziała jak cholernie to denerwowało Snape'a.
- Jakie jest moje zadanie? - zapytała, gdy z gabinetu wyłonił się nietoperz.
- Różdżka - burknął i wystawił dłoń w jej kierunku. Dziewczyna posłusznie oddała mu swoją różdżkę i oczekiwała dalszych wskazówek - Najpierw poukładasz wszystkie ingrediencje. Alfabetycznie! A gdy już skończysz masz do wyszorowania wszystkie ławki lekcyjne i stoły do warzenia. Bez magii! - na końcu warknął trochę głośniej - Wszystko jasne? - zapytał, wracając za swoje biurko.
- Ale profesorze to mi zajmie całą noc! - protestowała ale nawet się nie odezwał. Nie odpowiedział jej tylko kreślił coś na pergaminie. Granger weszła do mniejszego pomieszczenia. Gdy zobaczyła w jakim stanie jest składzik aż włosy jej się zjeżyły. Czy ten stary nietoperz sobie żartował?!
Rozejrzała się uważnie. Najpierw rozdzieliła wszystko literami. Z podłogi podniosła zbity słój i składniki przełożyła do drugiego z taką samą etykietą. Gdy oczyściła już podłogę zajęła się półkami. Sumiennie układała składniki w kolejności alfabetycznej. Sprawdzała dziesięć razy czy dana litera jest po następnej.
Gdy skończyła, wyszła ze składziku, a Severus podniósł głowę. Zmierzył ją wzrokiem.
- skończyłaś? - zapytał lodowatym głosem i podniósł się z krzesła. Przeszedł między rządem ławek, otworzył drzwiczki które przed chwilą zamknęła i spojrzał do środka. Chwile studiował część składników - Ławki i stoły czekają - powiedział wychodząc. Pokazał jej szmatkę i wiadro z wodą stojące już przy pierwszej ławce.
- Oczywiście.. - mruknęła zrezygnowana i podeszła po narzędzie pracy. Stoły i drewniane meble wyglądały tragicznie. Musiała się sporo na pracować. Nawet nie zastanawiała się która jest godzina, tylko skupiła się na pracy. Gdy uporała się z dwoma rzędami brudnych, szkolnych ławek przeszła do wyższych stołów. Kafelki którymi były wyłożone czyściło się łatwiej niż drewno. Ale plamy były cięższe.
Skończyła. Zmęczona z rozczochranymi włosami i pomiętą koszula.
- Panie profesorze, skończyłam - powiedziała cicho czekając na jego inspekcje. Ale wcale nie oglądał ławek. Spojrzał na nią i powiedział.
- Niestety nie mogę puścić pani samej panno Granger. Jest druga w nocy. Jestem zmuszony odprowadzić panią pod wieżę. Zasmarkany regulamin - zaklął jeszcze pod nosem. Hermiona liczyła że w pokoju wspólnym czeka na nią Harry albo Ron.
Szla posłusznie obok Snape'a. Gdy stanęli przy grubej damie warknął krótkie:
- Dobranoc Granger - i zniknął. Ulotnił się tak szybko że ledwo zauważyła.
- 'smaczne truskawki' - powiedziała do obrazu, a kobieta uśmiechnęła się niechętnie i wpuściła ją do środka. Jej błaganie zostało spełnione. Na dwóch fotelach przed kominkiem siedział Ron i Harry.
- Tak długo cię trzymał?! - powiedział zaniepokojony Weasley widząc umęczoną dziewczynę, która zasiadła miedzy nimi.
- A jak myślisz? - oburzyła się ale nie miała już sil aby się z nim droczyć - dziękuje ze czekaliście. A teraz chodźmy spać - wymruczała, powstrzymując powieki przed zamknięciem.
- Co za człowiek. Mógłby ci odpuścić - skomentował Harry, wstając z fotela.
- Jutro czeka mnie powtórka. Ciekawe co jeszcze zostanie mi do wyczy.. - zamarła stojąc przy schodach do dormitorium.
- Co się stało? - zapytał zdezorientowany Ron.
- Nie oddał mi różdżki! - krzyknęła. Zupełnie o tym zapomniała.
- Daj spokój. To nauczyciel. Nie zrobi z nią nic złego. Jutro rano do niego pójdziesz - odparł trzeźwo Harry, a cała trojka wspięła się po schodach.
- Czy ty go aby nie lubisz? - zapytała ale chwile później zaśmiała się wesoło - Dobranoc chłopcy. Do jutra - uśmiechnęła się i weszła do opustoszałego dormitorium prefektów. Rzuciła się na lóżko i nie wpełzając pod kołdrę ani nie przebierając się - zasnęła.

*

- Profesorze. Proszę aby pan oddal mi różdżkę - powiedziała stanowczo zaczepiając Snape'a przed śniadaniem.
- Czyżby panna Wiem-To-Wszystko wczoraj o czymś zapomniała? - zapytał ze złośliwym uśmiechem na twarzy.
- Byłam zbyt zmęczona przez pańskie rozkazy - powiedziała pewnie.
- Dostałaś szlaban z własnej winy - syknął i podał jej różdżkę - Dzisiaj również będziesz zmęczona. O dwudziestej pierwszej przy bibliotece - wyszczerzył się w nieszczerym uśmiechu i odszedł.
Hermiona całkiem się załamała. Czy on chociaż raz nie może jej odpuścić? Jeden jedyny raz. Ale zaraz jaką karą mogło by by
przesiadywanie w bibliotece?
- Cześć Granger - syknął Malfoy mijając ją przy wejściu do sali. Zupełnie zapomniała że przez dwa miesiące czekają ją podwójne tortury.
- Cześć Hermiono - usłyszała ciepły głos Rona a po chwili i Harry'ego. Obaj stali teraz przed nią.
- Odzyskałaś różdżkę? - zapytał Harry.
- Tak - pokazała przedmiot i ponownie schowała go do szaty.
- Jestem taki... - zaczął Ron.
- Głodny? - zapytała Hermiona i Harry równocześnie.
- Już nawet jedzenia mi zabraniacie? - zapytał rozżalony rudzielec. Złota trójka zasiadła na swoich miejscach. Skonsumowali tosty na śniadanie.
- Przygotowana na dzisiejszą kare? - zapytał Harry przegryzając suchego tosta.
- Gorzej niż wczoraj być nie może - odparła dziewczyna kończąc swojego tosta z dżemem dyniowym - Musze iść. Do zobaczenia później. I..nie czekajcie na mnie dziś. W bibliotece roi się od kurzu - uśmiechnęła się smutno i wyszła z sali.

*

-Hermiona! Znów na ciebie wpadam - powiedział ciepło Bill, uśmiechając się od ucha do ucha - co robisz tak późno w bibliotece ? - zapytał, ale chwile później pojawił się Severus.
- Mam szlaban - powiedziała Hermiona, a Weasley uśmiechnął się z litością na twarzy - nawet niech pan nic nie mówi! - zagroziła, patrząc nietoperzowi w oczy.
- Dzisiaj czyścisz Dział Ksiąg Zakazany, księgi o eliksirach - powiedział z satysfakcja i wpuścił ją do środka. Prawie zapomniał. Miała nadzieje że zapomniał - bez magii. Różdżka Granger - widząc jej zrezygnowaną minę, sam uśmiechnął się triumfalnie - jak skończysz przyjdź do lochów po swoja ukochana różdżkę - parsknął sarkastycznie i wyszedł zostawiając dziewczynę samą w bibliotece. Gdy czyściła każdą okładkę z każdej strony, do głowy przyszła jej dziwna myśl. Wczoraj kazał mi ustawiać składniki, tak jakby kazał mi je powtórzyć. A dzisiaj? Księgi z przyrządzeniem i teoria eliksirów? Czy to są wskazówki? Czyli jednak w poniedziałek nie omieszka sprawdzić naszą wiedze?
Skończyła przeglądać i czyścic ostatnią książkę i wyszła zatrzaskując za sobą drzwi. Poszło jej o wiele szybciej niż poprzedniego wieczora. Zapukała do sali eliksirów i usłyszała zimne 'wejść'. Popchnęła drzwi i weszła do środka.
- Skończyłam panie profesorze - powiedziała spokojnie nie patrząc mu w oczy. Mężczyzna podał jej różdżkę bez słowa - dziękuję profesorze Snape - dodała chowając drewno. Uśmiechnęła się delikatnie i pomknęła korytarzem do wieży gryfonów.

3 komentarze:

  1. Kontynuuj, bo urzekł mnie ten początek.
    Tylko czytaj przed publikowaniem, brakowało jakiś literek i ciężko mi się czytało. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pominęłaś sporo literek i ciężko się czytało. Ale podobało mi się, kontynuuj :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie te literki. Ale bardzo mi się podoba. :)
    Czekam na więcej.

    U mnie nowy rozdział : http://antiquus-hostis-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń